Po pięciu miesiącach tabela 2. ligi znów odzwierciedla rzeczywisty układ czołówki, w której nie ma już drużyny z zaległościami meczowymi. Na siedem kolejek przed zakończeniem rozgrywek o trzy miejsca premiowane awansem walczy pięć zespołów.
W tej grupie są dwie ekipy z regionu łódzkiego: Widzew i PGE GKS Bełchatów. Zespół z al. Piłsudskiego w miniona środę rozegrał zaległy mecz z Olimpią w Elblągu. W tym spotkaniu w roli szkoleniowca Widzewa zadebiutował Jacek Paszulewicz. Przełomu jednak nie było. Na boisku outsidera goście musieli zadowolić się remisem – szóstym z rzędu. Od 73. minuty przyjezdni przegrywali 0:1, ale zdołali uniknąć porażki. Siedem minut przed końcem meczu gola na wagę remisu strzelił
Zgodnie z terminarzem mecz w Elblągu miał się odbyć 10 listopada. Widzew przystępowałby do tego spotkania jako lider (37 pkt.), a Olimpia jako przedostatni zespół rozgrywek (15 pkt.). Pięć miesięcy później ekipa z Piłsudskiego była trzecia (47), a drużyna z Elbląga ostatnia (27), jednak w ostatnim okresie to ta druga lepiej punktowała. Od 17. kolejki Olimpia rozegrała jeden mecz mniej od Widzewa, ale zdobyła dwa oczka więcej. Goście tylko na papierze byli więc faworytem środowego spotkania. I po raz szósty z rzędu nie zdołali wygrać.
- Mieliśmy przewagę, ale niezbyt wiele z niej wynikało - podsumował Paszulewicz. W następnej kolejce jego podopieczni podejmą dziesiątą w klasyfikacji Pogoń Siedlce (14 kwietnia, godz. 13.05). Po remisie w Elblągu Widzew wrócił na pozycję wicelidera (48 pkt.), jednak na plecach czuje oddech nie tylko trzeciej Olimpii Grudziądz (47), ale też czwartego w klasyfikacji PGE GKS. Bełchatowianie w sobotę o godz. 16 rozpoczną wyjazdowy mecz ze Stalą Stalowa Wola. Szanse na awans mają również Elana Toruń (44) i oczywiście lider z Radomia. Radomiak w 27 meczach zgromadził 51 pkt.












