
Końcówka jesiennej części sezonu Fortuna 1. Ligi nie była zbyt szczęśliwa dla piłkarzy ŁKS. Podopieczni Kazimierza Moskala w trzech meczach z drużynami dolnej części tabeli stracili aż sześć punktów. W ostatnim tegorocznym meczu zremisowali 2:2 ze Stomilem Olsztyn.
W 20. kolejce łodzianie w doliczonym czasie gry uratowali jeden punkt w starciu z ostatnim w tabeli GKS Katowice, a na pożegnanie jesieni nie zdołali ograć trzeciej ekipy od końca. Mecz w stolicy Warmii i Mazur mógł zakończyć się szczęśliwie dla gości, jednak miejscowi dwa razy odrabiali straty i doprowadzali do remisu. Przed przerwą na trafienie Wojciecha Łuczaka (17) odpowiedział Lukas Kuban (25), a po zmianie stron po golu Macieja Wolskiego (49) wyrównał Tomasz Zając (87).
- Chcieliśmy tutaj wygrać i byliśmy tego bliscy. Był moment, że mieliśmy spotkanie całkowicie pod kontrolą i mogliśmy strzelić kolejną bramkę. Nie udało się i zostaliśmy skarceni. Czasami tak jest, że to co się dzieje na boisku nie ma nic wspólnego z końcowym wynikiem - podsumował trener Moskal.
Po remisie w Olsztynie ŁKS ma na koncie 37 pkt. i zajmuje drugie miejsce w tabeli. Już w niedzielę może jednak spaść nawet na czwartą pozycję. Szansę na przeskoczenie łodzian mają bowiem zarówno Sandecja Nowy Sącz (37), jak i Stal Mielec (34). W niedzielę o punkty walczyć będzie również prowadzący w rozgrywkach Raków Częstochowa (45).












