
Po wyjazdowym zwycięstwie 1:0 z mielecką Stalą piłkarze ŁKS awansowali na miejsce dające awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. Na jedenaście kolejek przed zakończeniem rozgrywek Fortuna 1. Ligi łodzianie mają trzy punkty przewagi nad trzecią w tabeli Sandecją Nowy Sącz i czwartą Stalą.
Do meczu w Mielcu gospodarze przystępowali w roli wicelidera rozgrywek. Po 22. meczach Stal miała na koncie 40 pkt. - tyle samo, co trzeci w tabeli ŁKS. Na boisku zespół Artura Skowronka prezentował się lepiej od gości, jednak w piłce nożnej nie liczą się wrażenia artystyczne a jedynie to, ile razy piłka znajdzie się w bramce. W tej najważniejszej statystyce lepsi okazali się łodzianie, którzy do 52. minuty nie stworzyli praktycznie żadnego zagrożenia pod bramką rywali, a bezbramkowy remis zawdzięczali kilku znakomitym interwencjom Michała Kołby. Później szczęście też się do nich uśmiechało. Gdy gospodarze domagali się rzutu karnego za zagranie piłki ręką akcja przeniosła się na drugą stronę boiska. W narożniku pola karnego gospodarzy, blisko linii końcowej boiska futbolówkę przejął Piotr Pyrdoł. Sytuacja nie była groźna, jednak biegnący za łodzianinem Josip Soljic pośliznął się i upadając przewrócił pomocnika ŁKS. Arbiter bez wahania wskazał na punkt oddalony jedenaście metrów od bramki Seweryna Kiełpina. Kilkadziesiąt sekund później Maksymilian Rozwandowicz zamienił rzut karny na gola.
Po stracie bramki Stal rzuciła się do odrabiania strat i rozluźniła szyki obronne, dzięki czemu przyjezdni mogli wreszcie przeprowadzić kilka składnych akcji. Drugiego gola jednak nie strzelili, a od 78. minuty musieli grać w dziesiątkę, gdyż po drugiej żółtej i w konsekwencji czerwonej kartce boisko musiał opuścić Lukas Bielak. Korzystny wynik udało się jednak dowieźć do końca, choć w doliczonym czasie gry cała ekipa z Łodzi z zapartym tchem patrzyła, gdzie trafi piłka uderzona przez Łukasza Wrońskiego. Futbolówka minęła Kołbe, ale na szczęście dla gości zamiast do siatki trafiła w słupek. Po tym uderzeniu wszyscy w ŁKS odetchnęli z ulgą i za chwilę mogli się cieszyć z wygranego meczu.
.- Wygraliśmy bardzo ważny mecz, jednak tak jak mówiłem przed spotkaniem, żaden wynik w tej rywalizacji nie zapewni nikomu awansu do ekstraklasy. To zwycięstwo jest jednak dla nas bardzo cenne. Stal miała przewagę, stworzyła więcej sytuacji, ale przy prowadzeniu 1:0 też mieliśmy okazje, która mogła zamknąć to spotkanie. Nie zrobiliśmy tego i do końca była nerwówka. Na szczęście grając w dziesięciu udało nam się utrzymać korzystny wynik i wywieźć z Mielca trzy punkty - powiedział po meczu trener ŁKS Kazimierz Moskal.
Po 23. kolejkach liderem Fortuna 1. Ligi jest Raków Częstochowa (54 pkt.), która ma jedenaście oczek przewagi nad ŁKS. W sobotę 16. marca łodzianie podejmą trzynastą w klasyfikacji Wartę Poznań (godz. 17).












