Nasz felieton
« Zobacz wszystkie działy
To jest legenda, ale ładnie wymyślona: strzał Jerzego Sadka, który dał Polakom zwycięskiego gola w eliminacyjnym meczu Szkocja - Polska rozgrywanym 50 lat temu, 13 października 1965 roku w Glasgow (2:1), był tak silny, że piłka przerwała siatkę bramki.
Ale poza tym wszystko się zgadza. Jerzy Sadek znany był jako “bombardier”, bo większość swoich goli strzelał z dystansu. Także… głową. Gdy w 1973 roku wyjeżdżał do Holandii, w czasie testów w Sparcie Rotterdam trafił do siatki “główką” z 16 metrów. “Udawaj kontuzję i zejdź” - krzyknął do niego po tym wyczynie pilotujący ten transfer menedżer, bo przecież niczego więcej napastnik nie mógł już pokazać.
Komu potrzebne są okręgowe związki
To było dokładnie 15 lat temu. Przed jubileuszowymi uroczystościami 80-lecia Okręgowego Związku Piłki Nożnej w Łodzi spotkałem na parkingu przed Urzędem Miasta Ismata Koussana, zapomnianego już dzisiaj trochę trzeciego z partnerów Andrzeja Pawelca i Andrzeja Grajewskiego w spółce SPN Widzew, właściciela potężnej wówczas firmy “Karimex”. Akurat on miał reprezentować swój klub podczas uroczystości. Po co ten OZPN? - pytał mnie Koussan w drodze na salę obrad Rady Miejskiej.
Ilekroć przejeżdżam ulicą Ogrodową w Łodzi, z sentymentem spoglądam na zaniedbany, pusty plac pod numerem 28a. Było tam od 1928 roku boisko zakładowego klubu IKP, działającego przy fabryce Poznańskiego, a za moich szkolnych czasów - Klubu Sportowego Bawełna, spadkobiercy dawnego IKP tak jak ZPB im. Marchlewskiego (później “Poltex”) były w pewnym sensie kontynuatorem przemysłowego imperium Izraela Poznańskiego. “Bawełna” działała do roku 1962 - gdy postanowiono, że “Marchlewski” będzie patronem Łódzkiego Klubu Sportowego, ŁKS piłkarzy i bokserów Bawełny wchłonął, bo w nowej sytuacji osobny przyzakładowy klub nie miał już racji bytu.
Każdy największy stadion na świecie ma swoją nazwę. Wembley, Maracana, Nou Camp, Łużniki, Velodrome, Parc des Princes, Old Trafford - nazwy często nieoficjalne formalnie, ale od lat obecne w świadomości kibiców i w mediach, bo mało kogo interesuje, jaka jest pełna nazwa spółki, zarządzającej stadionem Wembley i nawet członkowie KC KPZR nie mówili, że idą na stadion imienia Lenina, bo zawsze chodzili na Łużniki.














