Remisem 2:2 zakończył się piątkowy mecz piłkarzy PGE GKS i Ruchu Chorzów. Zespół z Bełchatowa po 19. minutach gry przegrywał już 0:2, jednak po końcowym gwizdku sędziego to gospodarze mogli być bardziej zadowoleni z podziału punktów.
Dla Ruchu spotkanie rozpoczęło się znakomicie. W 13. minucie bramkę dla gospodarzy strzelił Artur Balicki, a sześć minut później drugiego gola dla chorzowian zdobył Mateusz Bogusz. Goście odpowiedzieli trafieniem Bartosza Biela, który tuż przed przerwą wpisał się na listę strzelców. Szesnaście minut po zmianie stron przyjezdni stanęli przed szansą na wyrównanie. Po drugiej żółtej kartce boisko musiał opuścić Dominik Małkowski, a chwilę później Bartłomiej Bartosiak stanął z piłką jedenaście metrów przed Kamilem Lechem. Niestety, bramkarz Ruchu obronił rzut karny i PGE GKS nadal musiał walczyć o odrobienie strat z pierwszej połowy. Udało się to zrobić w 73. minucie, a gola na wagę jednego punktu zdobył Biel.
- Niedosyt, niedosyt i jeszcze raz niedosyt. Nie pamiętam meczu drużyny, w której pracowałem, która miałaby tyle sytuacji w jednej połowie. O wyniku przesądziły niewykorzystane szanse i 20 minut gry, w czasie których zgubiliśmy koncentrację. Chcę się jednak skupić na tym, co wydarzyło się w ostatnich minutach pierwszej połowy i w drugiej części. Moi zawodnicy niesamowicie haratali, żeby ten mecz najpierw wyciągnąć z 0:2, a później dążyć do zwycięstwa. To mnie dzisiaj zbudowało - tak spotkanie podsumował trener PGE GKS Artur Derbin.
Po meczu w Chorzowie bełchatowianie mają na koncie siedem punktów (do rozgrywek przystąpili z dwoma minusowymi oczkami) i są jedną z trzech drużyn, które nie doznały jeszcze porażki. W tym gronie jest również Gryf Wejherowo, który w sobotę o godz. 19.10 na stadionie przy al. Piłsudskiego 138 rozpocznie mecz z Widzewem. Gospodarze po czterech spotkaniach również mają siedem punktów i są obecnie na ósmym miejscu w tabeli - za PGE GKS i Radomiakiem Radom. Piąty Gryf ma nad tymi zespołami punkt przewagi.
Foto: gksbelchatow.com













