Po raz drugi w tym sezonie piłkarzom PGE GKS nie udało się pokonać walczącej o utrzymanie Pogoni Siedlce. Po remisie 1:1 bełchatowianie spadli na piąte miejsce w tabeli 2. ligi. Prowadzący w rozgrywkach Widzew nie rozpoczął jeszcze rundy wiosennej, gdyż sobotnie spotkanie z Olimpią Elbląg nie odbyło się w zaplanowanym terminie.
Powodem odwołania meczu był brak możliwości odpowiedniego zabezpieczenia, związany z wyjazdem służb mundurowych do Warszawy, na obchody Święta Niepodległości. Z tego samego powodu nie rozegrano meczu w Katowicach, gdzie Rozwój miał się zmierzyć z Elaną. Mimo zaległego spotkania Widzew utrzymał prowadzenie w rozgrywkach. Podopieczni Radosława Mroczkowskiego mają na koncie 37 pkt. i wyprzedzają Radomiaka Radom (34) i Elanę (32). Czwarta jest Olimpia Grudziądz (31), która wyprzedziła bełchatowską ekipę (30).
Podopieczni Artura Derbina w meczu z Pogonią liczyli na komplet punktów, jednak musieli zadowolić się jednym, o który stoczyli zaciętą walkę. Po golu Adriana Paluchowskiego gospodarze od 48. minuty przegrywali 0:1 i dopiero kwadrans przed końcem meczu doprowadzili do remisu. Po rzucie rożnym wykonanym przez Bartłomieja Bartosiaka do siatki trafił Bartosz Biel.
- Graliśmy z drużyną, która przyjechała do nas jako ostatnia w tabeli. Ta pozycja była jednak złudna, a Pogoń pałała chęcią rehabilitacji za wcześniejsze niepowodzenia. W pierwszej połowie mieliśmy jednak trochę sytuacji i mogliśmy ten mecz otworzyć. Zamiast tego na początku drugiej połowy straciliśmy bramkę i musieliśmy gonić wynik. Chwała chłopakom, że z całych sił dążyli do odwrócenia losów spotkania i pewnie zbyt wiele nam nie zabrakło do zwycięstwa. Wierze jednak, że w końcowym rozrachunku ten punkt będzie wartością dodaną - - podsumował Derbin.
W 17. kolejce 17 listopada PGE GKS zagra w Tarnobrzegu z Siarką (godz. 13), a Widzew podejmie Rozwój Katowice (19.10).













