W 25. kolejce zespoły Widzewa i PGE GKS w meczach przed własną publicznością strzeliły po jednej bramce i zdobyły po jednym punkcie. To wyniki odbiegające od oczekiwań sympatyków obu klubów.
Niemoc widzewiaków w meczach przy Piłsudskiego trwa już kilka miesięcy. Gdy 13 października 2018 podopieczni Radosława Mroczkowskiego wygrali 2:0 ze Skrą Częstochowa nikt się chyba nie spodziewał, że w pięciu kolejnych spotkaniach w roli gospodarza widzewiacy nie odniosą żadnego zwycięstwa. Serię bez wygranej u siebie rozpoczęli meczem z PGE GKS (0:0), po którym remisowali również z: Rozwojem Katowice (1:1), Stalą Stalowa Wola (0:0), ROW 1964 Rybnik (1:1) i Elaną (1:1). We wszystkich meczach zakończonych bramkowymi remisami to rywale pierwsi strzelali gola, a gospodarze gonili wynik. Zespół z Torunia wyszedł na prowadzenie w 30. minucie, po trafieniu Krzysztofa Wołkowicza. Sześć minut później wyrównał Daniel Tanżyna i na tym strzelanie się skończyło.
- Po raz kolejny nie jestem zadowolony z wyniku. Chcieliśmy zagrać na zero z tyłu i znów musieliśmy gonić wynik. Elana dosyć łatwo strzeliła nam bramkę, a my stworzyliśmy mało klarownych sytuacji - powiedział po meczu trener Mroczkowski. Jego podopieczni z dziewięciu poprzednich spotkań wygrali tylko jedno, notując przy tym sześć remisów i dwie porażki. Pozostałe ekipy z czołówki grają jednak równie słabo, więc widzewiacy nadal są na miejscu dającym awans do wyższej klasy rozgrywkowej. Podopieczni Mroczkowskiego mają 45 pkt. i tracą dwa oczka do prowadzącego Radomiaka Radom. Widzew ma jednak jeszcze zaległy mecz z ostatnią w tabeli Olimpią Elbląg, która w minionej kolejce wywiozła remis z Bełchatowa.
Mecz zaczął się dobrze dla gospodarzy, którzy po trafieniu Emile’a Thiakane w 9. minucie objęli prowadzenie. Na przerwę zespoły schodziły jednak przy remisie 1:1. Wyrównująca bramkę strzelił Michał Fidziukiewicz (33) i na to trafienie ekipa PGE GKS już nie zdołała odpowiedzieć. Najbliżej szczęścia był Marcin Grolik, ale po jego strzale piłka trafiła w poprzeczkę.
- W ostatnim czasie brakuje nam odrobiny szczęścia. Nie spuszczamy jednak głów i pracujemy dalej. W Grudziądzu zostaliśmy z niczym, teraz mamy jeden punkt. Na tym etapie rozgrywek nie ma już meczów o pietruszkę. Jedni grają o awans, drudzy o utrzymanie, dlatego trzeba docenić każdy punkt. Mieliśmy świadomość, ze Olimpia jest ostatnia w tabeli, ale że jest to też drużyna potrafiąca grać w piłkę. Pokazała to chociażby w spotkaniu z Radomiakiem, którego pokonała u siebie - powiedział po meczu trener PGE GKS Artur Derbin.
Po 25. kolejkach liderem 2. ligi jest Radomiak (47 pkt.), który wyprzedza Widzew (45), Olimpię Grudziądz (43), Elanę, PGE GKS (po 41) i Górnika Łęczna (38). Z tym ostatnim w następnej serii widzewiacy zagrają na wyjeździe (31 marca, godz. 13.05). Dzień wcześniej bełchatowianie pojadą do Katowic, gdzie zmierza się z piętnastym w tabeli Rozwojem (30 marca, godz. 15).













