
Tylko jeden punkt przywieźli z Suwałk piłkarze ŁKS, którzy zremisowali 1:1 z Wigrami. Goście wyrównująca bramkę strzelili w doliczonym czasie gry. Dla podopiecznych Kazimierza Moskala strata dwóch oczek nie miała jednak żadnych konsekwencji, gdyż swój mecz zremisowała również Stal Mielec. W tabeli Fortuna 1. Ligi ŁKS nadal jest wiceliderem i na cztery kolejki przed końcem rozgrywek wciąż ma siedem punktów przewagi nad ekipą z Podkarpacia.
Mecz w Suwałkach miał niecodzienny przebieg. W 87. minucie Maksymilian Rozwandowicz w polu karnym nieprzepisowo powstrzymał rywala i gospodarze stanęli przed szansą objęcia prowadzenia. Wykonawcą rzutu karnego był Joel Huertas, który nie zmarnował okazji i pokonał Michała Kołbę. Chwilę później Wigry mogły zamknąć mecz. W sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Robert Bartczak, jednak golkiper ŁKS wygrał ten pojedynek. Za nieskuteczność gospodarze zapłacili wysoka cenę. Goście szybko przenieśli grę na druga stronę boiska, a gospodarze we własnej szesnastce sfaulowali Łukasza Piątka. Arbiter odgwizdał przewinienie i podyktował rzutu karny. W czwartej minucie doliczonego czasu gry Rozwandowicz wykorzystał jedenastkę dającą wiceliderowi jeden punkt.
- Przyjechaliśmy tu po zwycięstwo, a uratowaliśmy punkt w ostatniej sekundzie. Tak czasami bywa w piłce. Posiadaliśmy zdecydowaną przewagę, ale po kontrataku rywale mieli rzut karny i musieliśmy mocno się nadenerwować. Gospodarze starali się jak mogli utrudnić nam to spotkanie i to im się udało. Nadal wszystko jest jednak w naszych rękach. Zostały cztery kolejki i najważniejsze, żebyśmy patrzyli tylko na to, co jest przed nami - powiedział Moskal.
Po 30. kolejkach prowadzący w rozgrywkach Raków Częstochowa ma na koncie 68 pkt. i zapewniony awans do ekstraklasy. Na drugim miejscu jest ŁKS (59), który o siedem punktów wyprzedza Stal (52). W sobotę 27 kwietnia w meczu na szczycie łodzianie podejmą ekipę spod Jasnej Góry. Spotkanie rozpocznie się o godz. 17.45.











