W grupie wschodniej Centralnej Ligi Juniorów wszystko po staremu. Z dwóch łódzkich drużyn wygrywa tylko jedna - UKS SMS. Ekipa z ul. Milonowej rozgromiła Wisłę Płock i ma już tylko punkt straty do miejsca gwarantującego utrzymanie. Już przed sezonem z degradacją pogodzili się natomiast szefowie ŁKS, którzy nie zrobili nic, by zespół z al. Unii miał szansę podjąć walkę o pozostanie na centralnym szczeblu rozgrywek.
Efektem tej bierności jest pasmo kompromitujących porażek z zespołami, które nie prezentują wybitnego poziomu sportowego. W sobotę ŁKS przegrał 0:3 z Polonią w Warszawie. Po tej wygranej stołeczny zespół ma 18 punktów i otwiera strefę spadkową. Za Polonią jest Cracovia, a dziewiątą pozycję zajmuje UKS SMS. Te trzy zespoły legitymują się takim samym dorobkiem. Ostatnie punkty zespół z Milionowej wywalczył na własnym boisku, gdzie wygrał 6:0 z płocką Wisłą. Trzy gole w tym meczu strzelił Kamil Matofij, a po jednym: Kacper Dziuba, Patryk Makuch (z karnego) i Krystian Adamiak.
Podopieczni Mirosława Dawidowskiego z zacięciem walczą o utrzymanie, a w ŁKS panuje marazm. W dwunastu meczach drużyna z al. Unii zdobyła zaledwie 9 pkt. i na dobre zadomowiła się w gronie najsłabszych zespołów ligi. Najsmutniejsze jest jednak to, że na osobach odpowiedzialnych za taki stan rzeczy nie robi to żadnego wrażenia...
W trzynastej serii spotkań UKS SMS 28 października (godz. 14) zagra w Kielcach z trzecią w tabeli Koroną. Dzień później ŁKS podejmie wicelidera rozgrywek - Progres Kraków (godz. 12).













