Niepowodzeniem zakończyła się wyprawa PGE GKS Bełchatów do Rybnika. Podopieczni Mariusza Pawlaka przegrali 0:1 z ROW 1964 i na pięć kolejek przed końcem trzecioligowych rozgrywek mają tylko cztery punkty przewagi nad strefą spadkową. W grupie I trzeciej ligi trzy czołowe zespoły wygrały swoje mecze. Tym samym Finishaparkiet Drwęca Nowe Miasto Lubawskie utrzymał prowadzenie i nadal ma dwa punkty przewagi nad Łódzkim Klubem Sportowym oraz sześć nad Reaktywacją Tradycji Sportowych Widzew.
- Przegraliśmy bardzo ważny mecz. Dzisiaj potwierdziło się, że w piłce nie liczy się przewaga w grze i sytuacjach, tylko skuteczność. Ta porażka boli podwójnie, bo przed meczem zwracaliśmy uwagę na fakt, że ROW ma wysokich i mocnych fizycznie zawodników, a jego domeną są dobre dośrodkowania i stałe fragmenty gry. I po takim zagraniu straciliśmy gola. Jeśli chcemy wygrywać i utrzymać się w tej lidze, to w następnych meczach musimy być skuteczniejsi - powiedział po meczu w Rybniku trener Pawlak.
Na pięć kolejek przed końcem rozgrywek PGE GKS zajmuje dziesiąte miejsce w tabeli i ma cztery punkty przewagi nad strefą spadkową. W sobotę 13 maja bełchatowianie podejmą Siarkę Tarnobrzeg. Pojedynek z piątą drużyną rozgrywek rozpocznie się o godz. 17.
Lider grupy I trzeciej ligi mierzył się w niedzielę z Pelikanem Łowicz. Goście zapowiadali, że jadą do Nowego Miasta Lubawskiego walczyć o korzystny wynik, jednak na boisku zbytnio nie przeszkodzili gospodarzom w zdobyciu trzech punktów. Finishparkiet wygrał 3:1, a przyjezdni nie trafiali do siatki m.in. strzelając z pięciu metrów do pustej bramki i z rzutu karnego. Honorową bramkę Pelikan zdobył w 67. minucie, a jej autorem był Mateusz Majewski. Dziewięć minut później gospodarze ustali wynik pojedynku.
Po dwóch remisach z kompletu punktów mogli się wreszcie cieszyć gracze ŁKS, którzy na własnym boisku pokonali 2:1 Świt Nowy Dwór Mazowiecki. Do zwycięstwa poprowadził łodzian Wojciech Robaszek, który na stanowisku trenera zastąpił Marcina Pyrdoła. Gospodarze objęli prowadzenie w 64. minucie, po rzucie wolnym wykonanym przez Przemysława Kocota. Perfekcyjnie zagrana piłka trafiła na głowę Jewhena Radionowa i chwilę poźniej zarzymała się w bramce Świtu. Napastni ŁKS w dwóch poprzednich meczach nie grał z powodu kontuzji.
Na minutę przed końcem regulaminowego czasu gry prowadzenie podwyższył Patryk Szymański. Dwubramowa przewaga uśpiła gospodarzy i w ostatniej akcji meczu goście zmniejszyli rozmiary porażki. W doliczonym czasie gry padła również bramka w Wysokiem Mazowieckiem, gdzie Widzew męczył się z trzecim od końca Ruchem. Do podopiecznych Przemysława Cecherza tuż przed końcem uśmiechnęło się jednak szczęście. W niegroźnej sytuacji obrońca gospodarzy zagrał piłkę głową w kierunku własnego bramkarza, jednak zrobił to tak nieudolnie, że futbolówka spadła na głowę stojącego przed golkiperem Daniela Mąki. Ten nie zwykł marnować takich prezentów i zapewnił swojej drużynie komplet punktów.
Z wygranej w tej kolejce mogli się również cieszyć zawodnicy Sokoła Konsport. Zespół z Aleksandrowa Łódzkiego w wyjazdowym spotkaniu z Huraganem Morąg w 88. minucie zdobył gola dającego zwycięstwo 1:0. Trafienie Mateusza Stępnia pozwoliło Sokołowi awansować na siódme miejsce w tabeli. Na ósmym jest Pelikan, a na dziewiątym Lechia Tomaszów Mazowiecki, która w fatalnym stylu uległa 1:3 czternastemu w rozgrywkach Ursusowi Warszawa. Gola dla przyjezdnych zdobył Jakub Rozwandowicz.
W 28. kolejce 13 maja ŁKS w Lubawie zagra z Motorem, Sokół podejmie MKS Ełk (oba mecze o godz. 17), a Widzew na stadionie przy al. Piłsudskiego zmierzy się z rezerwami Jagiellonii (19.10). Dzień później w Tomaszowie Mazowieckim Lechia o godz. 11 rozpocznie pojedynek z Huraganem Wołomin, a kwadrans później w Łowiczu do walki przystąpią Pelikan i ŁKS 1926 Łomża.
W łódzkiej grupie IV ligi zwycięstwa na własnych boiskach odniosły pierwsza w tabeli Warta Sieradz i druga Warta Działoszyn. Lider 2:1 pokonał rezerwy GKS Bełchatów, a wicelider 5:0 ograł Polonię Piotrków Trybunalski. Na dziewięć kolejek przed końcem rozgrywek różnica między czołowymi zespołami wynosi osiem punktów. W następnej serii spotkań sieradzanie zagrają w Piotrkowie z Polonią, a zespół z Działoszyna w Rzgowie zmierzy się z Zawiszą.
Fatalnie spisały się nasze zespoły występujące w grupie wschodniej Centralnej Ligi Juniorów. Zawodnicy UKS SMS Łódź, ŁKS Łódź i GKS Bełchatów w trzech meczach zdobyli tylko jeden punkt. Do swojego konta dopisali go juniorzy UKS SMS, którzy zremisowali 2:2 z owierającą strefę spadkową Stalą Mielec. Po tym meczu zespół z ul. Milionowej nadal jest na drugim miejscu w tabeli, ale do prowadzącej Legii Warszawa traci już cztery punkty, a od trzeciej Jagiellonii Białystok ma tylko dwa oczka więcej. Tylko punkt przewagi nad ekipą z Mielca ma natomiast ŁKS. Łodzianie na własnym boisku ulegli 0:1 Motorowi Lublin i nadal muszą rozpaczliwie bronić się przed spadkiem. Szansy na zbliżenie się do miejsca gwarantującego utrzymanie nie wykorzystał GKS. Zespół z Bełchatowa na wyjeździe uległ 0:2 krakowskiej Wiśle i do bezpiecznego miejsca traci nadal pięć punktów. Ten dystans może jednak się zwiększyć, gdyż 10 maja ŁKS ma rozegrać zaległy mecz z ostatnim w tabeli Neptunem Końskie. Trzy dni później łodzianie na wyjeździe zagrają z Cracovią, a UKS SMS podejmie Wisłę. Na 14 maja zaplanowano natomiast mecz GKS z Polonią Warszawa.
Drugiej porażki w drugim meczu grupy mistrzowskiej doznały piłkarki UKS SMS Łódź. Po przegranej 0:4 w Łęcznej z Górnikiem zespół z ul. Milionowej uległ u siebie 0:1 Czarnym Sosnowiec. Tym samym zespół z Zagłębia do jednego punktu zmniejszył stratę do łodzianek, które zajmują czwarte miejsce w tabeli. W sobotę 13 maja UKS SMS podejmie AZS Wrocław, szósty zespół grupy mistrzowskiej.
Foto: www.gksbelchatow.com













