Zespoły występujące w 2. lidze mają już za sobą połowę sezonu 2017/18. Z pierwszej części rozgrywek zadowoleni mogą być piłkarze Łódzkiego Klubu Sportowego, zajmujący miejsce gwarantujące bezpośredni awans do 1. ligi. Beniaminek z al. Unii w siedemnastu meczach zdobył 34 punkty – o trzy mniej od prowadzącego GKS 1962 Jastrzębie i o jeden więcej od trzeciej w tabeli Warty Poznań i czwartego Radomiaka. W znacznie gorszych nastrojach są zawodnicy PGE GKS Bełchatów. Zespół z ul. Sportowej przed sezonem był wymieniany w gronie głównych kandydatów do awansu, a na półmetku rozgrywek ma bliżej do strefy spadkowej, niż do czołowej czwórki. W ostatniej kolejce pierwszej rundy podopieczni Mariusza Pawlaka przegrali 1:2 z Radomiakiem, który od 37. minuty grał w dziesiątkę. Po tym meczu piłkarze PGE GKS muszą grupie ok. 180 kibiców zapłacić za wyjazd do Radomia. Zwrot kosztów obejmuje podróż i kupno biletu. Fani bełchatowskiego klubu pieniądze od zawodników postanowili przeznaczyć na leczenie 14-miesięcznego Piotrusia, walczącego ze złośliwym nowotworem współczulnego układu nerwowego. Na ten cel trzeba zebrać 1 milion złotych. Każda wpłata jest bezcenna! Szczegóły dotyczące zbiórki można znaleźć tutaj.
Wiadomo już, że na leczenie chłopca kibice GKS przekażą tyle pieniędzy, ile kosztował ich wyjazd do Radomia. Szacuje się, że będzie to kwota ok. 9 tys. zł. Wpłacą ją piłkarze bełchatowskiego klubu, którzy na dwie kolejki przed zakończeniem pierwszej rundy rozgrywek razem z trenerami i zarządem GKS zadeklarowali, że do zakończenia jesiennej części sezonu będą zwracali pieniądze za bilety na każdy mecz, którego nie wygrają. W przypadku spotkań wyjazdowych zobowiązanie obejmuje również koszty przejazdów. Układ dotyczył czterech spotkań – dwóch z pierwszej rundy i dwóch rewanżowych, które odbędą się przed rozpoczęciem przerwy zimowej. Z Gryfem Wejherowo bełchatowianie wygrali 1:0, więc nie musieli płacić. W kolejnym meczu jednak polegli. Porażkę 1:2 w Radomiu oglądało ok. 180 fanów GKS, którzy jednogłośnie postanowili pieniądze od piłkarzy przekazać na leczenie Piotrusia. Mamy nadzieję, że jak najwięcej osób z piłkarskiej rodziny weźmie z nich przykład i wesprze akcję, której stawką jest życie chłopca. Na ten cel zostaną również przekazane pieniądze z licytacji koszulki meczowej GKS. Jest to trykot, w którym w sezonie 2005/6 występował Robert Górski, a na którym podpisała się większość graczy z tamtego okresu (m.in. Sapela, Fonfara, Cecot, Garguła, Popek, Berliński, Wiechowski i Jankowic). Link do licytacji znajduje się tutaj.
Przekazanie pieniędzy na leczenie Piotrusia to jedyny pozytyw radomskiego występu bełchatowian, którzy w pierwszej części sezonu siedmiokrotnie schodzili z boiska z opuszczonymi głowami. Porażka z Radomiakiem zabolała podwójnie, gdyż doznali jej z zespołem, który przez ponad połowę meczu grał w osłabieniu. Gdy w 37. minucie drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę obejrzał Adam Wolak wydawało się, że goście będą w stanie przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Siedem minut wcześniej Łukasz Pietroń strzelił dla PGE GKS gola na 1:1, więc można było liczyć na to, że w przewadze bełchatowianie również pokonają bramkarza rywali. Nic z tego nie wyszło. Przyjezdni przespali drugą połowę, a dobrze znany w regionie łódzkim Leandro pozbawił ich nawet jednego punktu. Brazylijczyk w 74. minucie zwiódł bełchatowskich obrońców i ustalił wynik meczu na 2:1 dla Radomiaka.
- W decydującym momencie zabrał się z piłką kilkadziesiąt metrów i strzelił tak, jak chciał. Na pewno nasza postawa mu w tym pomogła – podsumował trener Pawlak, który w nadchodzącym meczu z Błękitnymi Stargard (19 listopada, godz. 17) nie będzie mógł skorzystać m.in. z Filipa Kendzi i Pawła Wojowskiego. Obaj w Radomiu po raz czwarty w tym sezonie zostali ukarani żółtymi kartkami i muszą pauzować w meczu otwierającym rundę rewanżową.
Piłkarze ŁKS drugą część rozgrywek rozpoczną w Rybniku, gdzie w sobotę (18 listopada) o godz. 17 rozpoczną spotkanie z ROW 1964. Goście przystąpią do tego meczu w znakomitych nastrojach. Po golach młodzieżowców Damiana Guzika i Piotra Pyrdoła zespół z al. Unii wygrał 2:0 z Legionovią Legionowo i pierwszą rundę zakończył na pozycji wicelidera. W siedemnastu kolejkach łodzianie doznali tylko jednej porażki (1:2 z Olimpią Elbląg) i stracili zaledwie 9 goli – najmniej w lidze. Jako jedyni nie przegrali też meczu wyjazdowego. Z obcych boisk ŁKS przywiózł łącznie 13 punktów (3 zwycięstwa, 4 remisy), a skuteczna defensywa stała się znakiem firmowym ekipy prowadzonej przez Wojciecha Robaszka. Dzięki doskonałej defensywie beniaminek mógł punktować, nie zdobywając zbyt wielu goli (18). Z dziewięciu wygranych tylko jedna – w Legionowie – była wyższa od jednobramkowej. Dwukrotnie łodzianie zwyciężali w stosunku 2:1, a aż sześć razy cieszyli się z wygranej 1:0. Nic więc dziwnego, że rozmiary zwycięstwa z Legionovią były dla nich dodatkowym powodem do satysfakcji.
- Plan na ten mecz był jeden – przyjechać i zdobyć trzy punkty. Cieszymy się bardzo, że udało się go zrealizować w stu procentach i wygrać wyżej, niż 1:0. Chwała całemu zespołowi za zwycięstwo i grę w defensywie, bo był to kolejny mecz z rzędu, w którym nie tracimy bramki – powiedział Jacek Janowski ze sztabu szkoleniowego ŁKS. Na „zero z tyłu” łodzianie grają od czterech kolejek. Wywalczyli w nich komplet punktów. Seria spotkań, w których rywale nie potrafili pokonać Michała Kołby jest jednak znacznie dłuższa. Jako ostatni zrobił to w 10. kolejce Anton Kołosow, który w 85. minucie strzelił zwycięską bramkę dla ekipy z Elbląga. W siedmiu następnych meczach bramkarz ŁKS skapitulował jeden raz - po samobójczym trafieniu Bartosza Widejki.
Oprócz walki o ligowe punkty łódzki klub angażuje się również w akcje charytatywne. Jedną z nich jest Bazarek – inicjatywa wspierająca hospicja. W tym roku pomoc otrzymają dwie organizacje: Wybudujmy Świetlikowo (Tychy) i Towarzystwo Przyjaciół Hospicjum w Chojnicach, które dostaną m.in. pieniądze z licytacji meczowych koszulek z autografami piłkarzy ŁKS i siatkarek ŁKS Commercecon. Link do aukcji znajduje się tutaj.













