Poniżej prezentujemy rozmowę z prezesem Łódzkiego Związku Piłki Nożnej, jaką w grudniu 2016 zamieścił na swojej witrynie portal regiopilka.pl.
Koniec roku to czas podsumowań. O dokonanie analizy minionego półrocza poprosiliśmy Pana Adama Kaźmierczaka, od sześciu miesięcy pełniącego rolę Prezesa Łódzkiego Związku Piłki Nożnej. Sternik ŁZPN opowiedział między innymi o tym, co w tym okresie udało się już zrealizować, a także jakie są plany na przyszłość.
Od wyborów w Łódzkim Związku Piłki Nożnej minęło już prawie pół roku. Dlaczego postanowił Pan startować na szefa ŁZPN?
Adam Kaźmierczak: - Było kilka powodów tej decyzji, jednak teraz nie ma już sensu do nich wracać. Przeważył fakt, że coraz częściej docierały do mnie sygnały, że łódzkie środowisko piłkarskie oczekuje zmian w sposobie kierowania związkiem i szuka kandydata, który odmieniłby wizerunek ŁZPN. Jednocześnie wiele osób namawiało mnie do podjęcia tego wyzwania. Po namyśle zdecydowałem się podjąć rękawicę.
W tej rundzie rozgrywkami I grupy III ligi zarządzał ŁZPN. Jak mógłby Pan podsumować ten czas?
- Bieżący sezon to okres nowych doświadczeń dla wszystkich podmiotów uczestniczących w zreformowanej trzeciej lidze. Większy zasięg terytorialny poszczególnych grup postawił nowe wyzwania przed klubami i związkami prowadzącymi rozgrywki. Jeśli chodzi o ŁZPN, to myślę, że pozytywnie zdaliśmy ten egzamin. Przeforsowaliśmy między innymi pomysł stworzenia dla całej grupy jednej komisji licencyjnej, co ujednoliciło proces uprawniania klubów do udziału w trzecioligowych rozgrywkach. Cieszy nas również fakt, że dzięki ostrzejszej selekcji arbitrów udało się podnieść poziom sędziowania, dzięki czemu znacząco zmniejszyła się liczba pomyłek wpływających na wyniki spotkań. Z ostatecznymi ocenami i wnioskami dotyczącymi trwającego sezonu należy jednak poczekać do jego zakończenia.
Jak oceniłby Pan postawę drużyn z naszego województwa w trzecioligowych rozgrywkach?
- Przed startem ligi powiedziałem, że nadrzędnym celem jest awans drużyny z naszego województwa do wyższej klasy rozgrywkowej. Gdyby sezon zakończył się w tym momencie, to ten cel zostałby zrealizowany, bo na półmetku rywalizacji liderem jest ŁKS. W czołowej szóstce są też trzy inne nasze zespoły. Piąty ma siedem punktów przewagi nad strefą spadkową, więc uszczuplenie stanu posiadania w tej chwili nam nie grozi. To cieszy. Jeśli chodzi o ocenę poszczególnych drużyn, to na pewno najwięcej powodów do zadowolenia ma wspomniany ŁKS, który nie przegrał jesienią meczu i nad drugim w tabeli Finishaparkietem Nowe Miasto Lubawskie ma pięć punktów przewagi. Lepiej niż się spodziewano wypadł również Pelikan Łowicz, który jest na szóstym miejscu i ma tyle samo punktów co Widzew. W tym ostatnim i Lechii Tomaszów Mazowiecki przed sezonem najgłośniej mówiło się o awansie do II ligi. W tym kontekście wyniki tych drużyn w pierwszej części sezonu mogą być lekkim rozczarowaniem. Nieco więcej spodziewano się również w Aleksandrowie Łódzkim. Poprzedni sezon rozbudził w Sokole drugoligowe ambicje, więc 12. miejsce na półmetku kolejnych rozgrywek z pewnością nikogo teraz nie satysfakcjonuje.
Jeszcze nie tak dawno województwo łódzkie miało swoich przedstawicieli w najwyższej klasie rozgrywkowej. Dziś, najwyżej klasyfikowanym zespołem jest PGE GKS Bełchatów, grający w drugiej lidze. Gdzie upatrywałby Pan przyczyn takiego stanu rzeczy?
- To temat, który mógłby posłużyć do napisania rozprawy naukowej. Przyczyn było tak wiele, że trudno nawet wszystkie wymienić. Chcąc szczegółowo omówić temat musielibyśmy cofnąć się do okresu transformacji ustrojowo-gospodarczej, upadku przemysłu w Łodzi i związanych z tym zmian w sposobach finansowania klubów sportowych. Tam należy szukać początku problemów, które w minionych latach trapiły ŁKS i Widzew. Nieco inne były powody ostatnich klęsk GKS Bełchatów. Ostateczna przyczyna zapaści we wszystkich klubach była jednak taka sama. Było nią nieudolne i nieodpowiedzialne zarządzanie. Niewłaściwi ludzie na niewłaściwych miejscach przeważyli szalę i doprowadzili do upadku najsilniejsze zespoły w naszym regionie.
Co jest w tej chwili Pana zdaniem najmocniejszą stroną ŁZPN?
- Organizacyjnie największym atutem związku są pracujący w nim ludzie. Można nawet powiedzieć, że poziom ich przygotowania i zaangażowania w pracę znacznie przewyższa w tej chwili naszą siłę sportową. Mam jednak nadzieję, że ta ostatnia systematycznie będzie rosła. W tym roku po osiemnastoletniej przerwie doczekaliśmy się zespołu w najwyższej klasie rozgrywkowej pań, które znakomicie radzą sobie również w rywalizacji młodzieżowej. U panów mamy trzy drużyny w Centralnej Lidze Juniorów i jesteśmy czołowym ośrodkiem w krajowym beach soccerze oraz futsalu. Mamy też w Łodzi sędziego międzynarodowego. Brakuje nam więc tylko sukcesów w seniorskim futbolu na dużych boiskach.
Jaką ma Pan wizję rozwoju piłki nożnej w naszym województwie na najbliższe lata?
- Przede wszystkim musimy konsekwentnie dążyć do odzyskania mocnej pozycji w strukturach PZPN. Na tej drodze osiągnęliśmy już jeden sukces, bo udało nam się zdobyć miejsce w zarządzie piłkarskiej centrali. Ta pozycja w największym stopniu będzie jednak uzależniona od siły naszych zespołów. Dlatego trzeba dołożyć wszelkich starań, by osiągać jak najlepsze wyniki na wszelkich możliwych frontach. Mam nadzieję, że w tej kadencji odzyskamy przynajmniej jedno miejsce w seniorskiej ekstraklasie i zwiększymy liczbę naszych drużyn w innych ligach szczebla centralnego. Wierzę również w to, że uda nam się utrzymać dominację w futsalu i beach soccerze, a w ekstralidze kobiet włączymy się w walkę o medale. Do realizacji tych zadań potrzebujemy sprawnie funkcjonujących i stabilnych finansowo klubów, dobrze wykształconych trenerów, nowoczesnej bazy sportowej itp. Bez wsparcia samorządów i prywatnego kapitału nie uda się jednak osiągnąć trwałej stabilizacji. Dlatego w mojej wizji rozwoju futbolu w naszym województwie jednym z priorytetów jest odbudowanie dobrego wizerunku tej dyscypliny i stworzenie wokół niej takiego klimatu, który będzie sprzyjał trwałej współpracy wszystkich podmiotów mogących wspierać piłkarskie inicjatywy.
Jakie są cele Związku na bieżącą kadencję. Nad czym będziecie Państwo pracować najbardziej?
- Od dnia wyborów realizujemy kolejne zadania i krok po kroku idziemy do przodu. Na arenie ogólnopolskiej pierwszym naszym celem było zdobycie miejsca w zarządzie PZPN i to zadanie udało się zrealizować. Na własnym podwórku zmiany rozpoczęliśmy od zniesienia opłat w rozgrywkach młodzieżowych, które teraz będziemy dostosowywali do przepisów ogólnopolskich. W rundzie wiosennej rywalizacja najmłodszych roczników będzie się już odbywała wg zunifikowanych reguł. Do połowy kadencji chcemy natomiast uporządkować wszelkie sprawy związane z naszym statutem, w którym nie wszystkie przepisy są obecnie kompatybilne z regulacjami krajowymi. Jedną z kluczowych spraw jest również znalezienie nowych źródeł finansowania związku i klubów. W tym celu powołaliśmy komisję ds. marketingu. Zadaniem tej komórki jest m.in. szukanie nowych źródeł dochodu dla ŁZPN oraz wspieranie klubów w podobnych działaniach.
Tradycyjnie, co roku odbywają się Puchary Marszałka. Jakby Pan ocenił poziom sportowy i organizacyjny tych przedsięwzięć?
- Związek aktywnie uczestniczy w organizacji tych imprez, więc na bieżąco możemy oceniać ich poziom. W turniejach finałowych spotkania są zacięte i stoją na coraz wyższym poziomie. To pozwala z optymizmem patrzeć w przyszłość nie tylko tej imprezy, ale również innych rozgrywek młodzieżowych.
Oprócz funkcji Prezesa Łódzkiego Związku Piłki Nożnej zasiada Pan również w Zarządzie Polskiego Związku Piłki Nożnej. Co należy do Pańskich kompetencji?
- Zostałem przewodniczącym komisji ds. futsalu i piłki plażowej, więc przede wszystkim muszę skupić się na pracy związanej z tymi odmianami futbolu. W tej chwili kluczową sprawą jest dla mnie scalenie środowisk związanych z piłką halową i plażową. To podstawa do szybkiego rozwoju, który pozwoli nam gonić najlepszych. Chciałbym jednak podkreślić, że nadrzędnym celem mojej działalności w zarządzie ŁZPN jest i będzie dbanie o interesy łódzkiego futbolu.
Zawsze dbał Pan o odpowiednią współpracę z mediami. Czy tak będzie wyglądała współpraca przez kolejne lata?
- Mam nadzieję, że będzie jeszcze lepsza. Nie pracujemy dla siebie, tylko dla szeroko pojętej społeczności piłkarskiej, do której zaliczają się również media. Nie ma więc powodów, byśmy ograniczali dziennikarzom dostęp do wiadomości związanych z codzienną pracą ŁZPN. Działamy przy otwartej kurtynie i zawsze jesteśmy do dyspozycji mediów.
Foto: Krzysztof Kiernowicz













