W lipcu 2015 Stowarzyszenie Reaktywacja Tradycji Sportowych Widzew mogło się pochwalić jedynie wpisem do KRS. Teraz klub ma już drużynę na szczeblu III ligi, więc miniony sezon z pewnością możecie uznać za udany. Jesteście w pełni zadowoleni z tego okresu?
Marcin Ferdzyn: - Za nami zwariowany rok zwieńczony tym, co sobie założyliśmy na samym początku, czyli upragnionym awansem na szczebel trzecioligowy. O wszystkim co było złe zapominamy i maszerujemy dalej.
Po rundzie jesiennej wyprzedzały was cztery drużyny, a do lidera traciliście aż dziewięć punktów. Czym was zaskoczyła IV liga i jaka była tajemnica skutecznej gry w rundzie wiosennej?
- Ekspresowe kompletowanie kadry oraz brak bazy i czasu na przygotowania - to były główne powody wygenerowania takiej straty. Trzeba jednak pamiętać, że praca w klubie to było dla nas coś zupełnie nowego. Musiało więc minąć trochę czasu, zanim wdrożyliśmy wszystko, co było konieczne do tego, by tchnąć w Widzew nowe życie. Po pierwszych wymęczonych zwycięstwach wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo o awans, a po analizie gry poszczególnych zawodników zdawaliśmy sobie sprawę, że na wiosnę niezbędne będą wzmocnienia. Zmiana trenera, przemyślane wzmocnienia, odpowiednie przygotowania, atmosfera w szatni i na trybunach - to tajemnica naszego sukcesu w rundzie wiosennej.
Przed rozpoczęciem poprzedniego sezonu w ŁZPN było zarejestrowanych aż pięć podmiotów, które do ligowych rozgrywek różnego szczebla zgłosiły zespoły mające w nazwie Widzew. Czy przed kolejnymi rozgrywkami sytuacja się powtórzy, czy też dojdzie do połączenia sił pod jednym szyldem?
- Prowadzimy rozmowy, aby wszyscy grali pod jednym szyldem.
Kolejne doświadczenia będziecie zbierać w III lidze. Znacie już potencjał drużyn, z którymi będziecie rywalizować?
- Jesteśmy w trakcie analiz sił trzecioligowych zespołów. W tej chwili wydaje się, że najgroźniejszymi rywalami będą: ŁKS Łódź, Lechia Tomaszów Mazowiecki i Finishparkiet Drwęca Nowe Miasto Lubawskie.
W jakim składzie i z jakim budżetem przystąpicie do rozgrywek?
- Cały trzon drużyny zostaje. Przychodzi też 10-11 nowych zawodników, którzy mają zdecydowanie zwiększyć walkę o miejsce w wyjściowym składzie. Jeżeli chodzi o budżet, to jego budowa trwa. Wysokość budżetu na pewno będzie jednak wystarczająca do walki o jak najwyższe cele w tej lidze.
Jakie konkretnie?
- Cel mamy zawsze taki sam: w każdym meczu będziemy walczyli o zwycięstwo.
W listopadzie 2016 ma być oddany do użytku nowy stadion przy al. Piłsudskiego. Chcieliście być jego operatorem, jednak będzie nim MAKiS. Czy w jakiś sposób skomplikuje to plany związane z rozwojem klubu?
- Potwierdzam, że chcieliśmy być operatorem stadionu. Władze miasta miały jednak inną wizję zarządzania i padło na MAKIS. W tej chwili jest to dla nas dobre rozwiązanie.
Ustaliliście już zasady korzystania z nowego obiektu i zabezpieczyliście pieniądze na ten cel?
- Zasady korzystania są w trakcie ustaleń, a o środki na wynajem proszę się nie martwić.
Nowy stadion jest uznawany za warunek konieczny do rozwoju danego klubu. Są też jednak miasta (m.in. Zabrze i Bielsko-Biała), w których po oddaniu do użytku takiego obiektu miejscowa drużyna spadała z ligi. Wiecie, jak uniknąć podobnych wpadek?
- Jesteśmy obecnie tak nisko, że spadków nie bierzemy pod uwagę. Tym bardziej, że stadion na Piłsudskiego pod każdym względem jest idealny dla Widzewa.
Jaką rolę w budowie nowego Widzewa odgrywają Zbigniew Boniek i Władysław Puchalski?
- Bardzo dużą rolę wizerunkową. Zbigniew Boniek to nasz KIBIC NR 1. W sprawach związanych z prowadzeniem klubu Władek to najlepszy fachowiec jakiego znam.
Obaj pomagali też w odrodzeniu poprzedniego Widzewa i Zawiszy Bydgoszcz. Te kluby zostały później sprzedane prywatnym inwestorom. Czy taka historia może się jeszcze powtórzyć?
- Widzew nie jest na sprzedaż. Na tym etapie nie bierzemy takiego rozwiązania pod uwagę.
Od dłuższego czasu trzy drużyny z województwa łódzkiego - w tym dwie z Łodzi - występują w Centralnej Lidze Juniorów. Wam w tej kategorii wiekowej nie udało się nawet wystąpić w barażach o prawo gry w tych rozgrywkach. Dlaczego?
- Mieliśmy zbyt mało czasu, żeby wszystko poukładać. Największą bolączką jest infrastruktura sportowa, której Widzew na tę chwilę nie posiada. Jak wiemy, wkrótce się to jednak zmieni i wtedy przyjdą lepsze efekty szkolenia. Chcemy bardzo mocno zająć się strukturami młodzieżowymi w klubie.
Władze Łodzi wyłoniły już firmę, która ma zmodernizować ośrodek sportowy Łodzianka w Parku 3 Maja. Jakie nadzieje wiążecie z tą inwestycją?
- Ogromne. To podstawa funkcjonowania Widzewa. Będziemy tam szkolić młodzież.
Poprzedni sezon rozpoczęliście bez klubowego herbu na koszulkach. Później zaczęliście używać historycznego znaku Robotniczego Towarzystwa Sportowego Widzew, do którego prawa własnościowe rości sobie syndyk masy upadłościowej spółki Widzew, zarządzanej przez Sylwestra Cacka. Możecie nadal z niego korzystać?
- Nabyliśmy prawa od Robotniczego Towarzystwa Sportowego, korzystamy z naszego historycznego herbu i tak zostanie.
Pod koniec czerwca odbyły się wybory w ŁZPN. Jest nowy prezes i nowy zarząd, którego jest pan członkiem. Czy były to dobre zmiany?
- Każde zmiany wnoszą coś nowego. Miejmy nadzieję, że w tym przypadku będzie to coś zdecydowanie lepszego, niż było dotychczas.
To zależy przede wszystkim od nowo wybranych. Co pan chciałby zmienić?
- Duże nadzieje wiążemy przede wszystkim z działaniami związku związanymi ze szkoleniem młodzieży. Liczę, że tutaj wiele się poprawi.
Nie udało wam się zdobyć mandatu na walne zebranie sprawozdawczo-wyborcze PZPN. To dla was jakiś problem?
- Z pewnością miło by było pojechać na zjazd i zobaczyć się z innymi działaczami, na czele ze Zbigniewem Bońkiem. Miejsca były jednak tylko cztery. Brak mandatu nie jest jednak żadnym problemem.
Dziękuję za rozmowę.
Opracował: Marcin Durasik













