Rozmowa z Marcinem Szymczykiem, prezesem PGE GKS Bełchatów
27 punktów i dziewiąte miejsce w tabeli po dziewiętnastu kolejkach to dobry wynik dla beniaminka ekstraklasy?
- Podsumowując jesienną część sezonu trzeba ją ocenić na plus. Początek rozgrywek był bardzo dobry i obiecujący a końcówka nieco słabsza. Przyczyn tej słabszej gry było kilka, ale główna to z pewnością wąska kadra. Kartki i kontuzje miały wpływ na wyniki pięciu ostatnich kolejek, w których zdobyliśmy tylko dwa punkty. Wiedzieliśmy jednak, że tak może być i życie to potwierdziło.
Co zamierzacie zrobić, żeby taka sytuacja nie powtórzyła się wiosną?
- Zimy nie możemy przespać, tylko musimy ją solidnie przepracować. Okres świąteczno-noworoczny jest krótki i 5 stycznia wracamy do zajęć. Robimy wszystko, żeby już na pierwszym treningu do dyspozycji trenera Kamila Kieresia była cała ligowa kadra. Mam nadzieję, że od początku będzie w niej kilka nowych twarzy, potrzebujemy dopływu świeżej krwi i większej rywalizacji o miejsce w składzie.
Możemy już zdradzić nazwiska nowych graczy?
- W tej chwili mogę potwierdzić tylko Seweryna Michalskiego. To nasz wychowanek wracający do zespołu po półtorarocznej przerwie. Ten czas spędził w belgijskim KV Mechelen.
Na jego transferze zarobiliście ponad milion złotych. Zawodnik podpisał w Belgii trzyletni kontrakt a teraz wrócił do was za darmo. Można powiedzieć, że zrobiliście złoty interes?
- Ja bym wolał, żeby ten chłopak robił kolejne kroki na drodze do piłkarskiego rozwoju. W nowym klubie nie przebił się jednak do szerokiego składu i stwierdził, że w Bełchatowie będzie mu lepiej. Skoro życie tak się potoczyło, to podpisaliśmy z nim kontrakt.
Dlaczego nie udało mu się w Belgii?
- Sam doszedł do wniosku, że krok który uczynił w wieku 19 lat był zrobiony za wcześnie. Chyba kwestie mentalne i bariera językowa zdecydowały o tym, że ta przygoda z piłką belgijską była nieudana. Wierzę jednak, że nie było to ostatnie słowo Seweryna. Zobaczymy, jak teraz poradzi sobie w starym-nowym otoczeniu.
Kogo z dotychczasowego składu może zabraknąć w rundzie wiosennej?
- Pawła Komołowa, któremu kończy się okres wypożyczenia i nie podjęliśmy jeszcze decyzji, czy będzie ono przedłużone. Na transfer definitywny w tej chwili nas nie stać.
A jak wygląda sytuacja z braćmi Mak, którzy regularnie zgłaszają chęć odejścia z PGE GKS?
- Mateusz od dłuższego czasu jest kontuzjowany i w jego przypadku transfer nie jest możliwy. Czeka go jeszcze kilkumiesięczna rehabilitacja. Być może wróci do zespołu w kwietniu i pomoże jeszcze drużynie w końcówce rozgrywek. Michał dostał zielone światło na transfer, ale muszą być spełnione pewne warunki. Chcemy wzmocnić kadrę a nie ją osłabić. Do tematu jego odejścia podchodzimy więc z dużym dystansem.
W ostatnim okresie pojawiły się pogłoski, że możecie stracić Arkadiusza Malarza, którego ponoć chce mieć u siebie Legia Warszawa. Dostaliście ofertę transferu bramkarza?
- Na pewno Legia działa na wyobraźnię ale to w tej chwili jakaś plotka krążąca po światku piłkarskim. Arek ma kontrakt z nami i bardzo dobrze czuje się w Bełchatowie. Z rozmów, które z nim odbyłem wiem, że jest zadowolony z pobytu w GKSie.
Przed rozpoczęciem sezonu nie stawialiście przed drużyną zadania wywalczenia konkretnego miejsca. To się zmieniło?
- Nie byliśmy w ekstraklasie przez rok a w tym czasie skład zespołu się zmienił. Nikt nie wiedział więc dokładnie, na co możemy liczyć. Znamy jednak swoje możliwości. Wiemy, że nie ma co stawiać niemożliwych celów przed zespołem i wymagać, żeby wywalczył mistrzostwo. Trzeba mierzyć siły na zamiary. Wiadomo, że każdemu po głowie chodzi ósemka i będziemy o nią walczyć. Na dzień dobry daje to bowiem utrzymanie a później szansę gry o wyższe lokaty, co wiąże się z większymi premiami od organizatora rozgrywek. A walka w drugiej części tabeli stawia pod znakiem zapytania ligowy byt. Chcemy tego uniknąć.
Dziękuję za rozmowę.












