- W każdej dziedzinie życia jest tak, że wszelkiego rodzaju oceny są wystawiane za efekt końcowy, za to co widać. Większość osób ponosząca największy wysiłek i pracująca na ostateczny sukces jest z reguły anonimowa. Piłka nożna nie jest tu wyjątkiem. Futbolowa piramida jest tak ułożona, że wyczyn jest w niej na samej górze i skupia najmniejszą liczbę zawodników i działaczy. Jednocześnie przyciąga jednak największą uwagę i decyduje o tym, ilu chętnych mamy później do gry w piłkę i jak jesteśmy postrzegani w Polsce. I nie ma co ukrywać, że pod tym względem ten rok był słaby. Oczywiście wszyscy bardzo się cieszymy z tego, że po rocznej przerwie wrócili do ekstraklasy piłkarze GKS Bełchatów. To ogromny sukces, którego gratulujemy i za który dziękujemy. Jednocześnie życzymy też bełchatowskiej drużynie jak najlepszych wyników w trwających rozgrywkach. Wiele obaw budzi natomiast sytuacja w stolicy województwa. Te obawy związane są z poziomem reprezentowanym przez nasze najbardziej zasłużone kluby, czyli ŁKS i Widzew. Pierwszy ma już tylko teoretyczne szanse na awans do trzeciej ligi a drugi jest o krok od spadku do drugiej ligi. To fatalna sytuacja.
Jakie są przyczyny takiego stanu rzeczy?
- Dzisiaj trudno wskazać kogoś odpowiedzialnego za to, że te dwa kluby są tak nisko. Trzeba podkreślić, że np. obecny właściciel i prezes Widzewa pan Sylwester Cacek włożył w zespół bardzo dużo prywatnych pieniędzy. Niestety, nie przyniosło to takich rezultatów, jakich oczekiwano. Dlaczego? Na to pytanie pan Cacek sam musi znaleźć odpowiedź. Musi zrobić podsumowanie dotychczasowej działalności i odpowiedzieć sobie, co było przyczyną tego, że mimo jego aktywności i dużych nakładów nie ma takich wyników, jakie zakładał. Trzeba jednak podkreślić, że do upadku obu klubów doszło też z przyczyn niezależnych od ich włodarzy. Jedną z nich z pewnością jest stadion, a raczej brak stadionu. Łódź jako jedyne z dużych miast do dzisiaj nie ma bowiem nowoczesnego obiektu, co ma ogromny wpływ na zainteresowanie kibiców i poziom sportowy. Ten problem dotyczy zarówno Widzewa jak i ŁKS. Druga sprawa to brak finansowego wsparcia z magistratu. Zdecydowana większość miast w Polsce udzieliła takiej pomocy drużynom ligowym. Łódź nie udzieliła. To, co było tutaj przeznaczane na promocję, czyli w granicach 1-1,5 mln zł na rok to są kwoty, o których nie ma co wspominać. To nie są pieniądze na ligową drużynę. A można wymienić wiele miast - Kielce, Zabrze, Gliwice, Białystok, Bydgoszcz, Szczecin - gdzie rocznie przekazywano 5-10 mln zł na jedną drużynę. To jest pomoc, której w Łodzi zabrakło.
Łódzki ZPN mógł w jakiś sposób zapobiec upadkowi tych klubów?
- Cały czas robimy wszystko co w naszej mocy, by im pomóc. Trzeba jednak pamiętać, że wsparcie ze strony prezesa ŁZPN i samego związku jest jednak ograniczone. Zgodnie ze statutem odpowiadamy bowiem za organizację rozgrywek, kontrolowanie ich przebiegu oraz za szkolenie dzieci i młodzieży. Jesteśmy jednak zawsze do dyspozycji klubów i ze swej strony czynimy wszystko, by ŁKS i Widzew nie miały chociażby żadnych przeszkód w zgłaszaniu zawodników do gry. W tych przypadkach nie ma dla nas godzin pracy. Często przyjeżdżaliśmy wieczorem i uprawnialiśmy piłkarzy do występów w tych zespołach. Pomagamy też kontrolować stan żółtych i czerwonych kartek. Dzięki temu nie ma zagrożenia, by naszym zespołom przydarzyła się taka wpadka jak Legii w potyczce z Celtikiem.
W młodzieżowych rozgrywkach też macie takie problemy jak z seniorami ŁKS i Widzewa?
- Na szczęście nie. Wszystko jest tu na bardzo wysokim poziomie – rozpoczynając od naszych młodzieżowych reprezentacji po występy drużyn klubowych w Centralnej Lidze Juniorów. Bardzo dobrze rozwija się u nas koordynowany przez Tomasza Lenarta projekt „Z podwórka na stadion”. Pod koniec roku podpisaliśmy też z władzami Łodzi wzorcową umowę dot. działalności Akademii Młodych Orłów, w ramach której z młodymi adeptami futbolu pracują byli piłkarze z najwyższej klasy rozgrywkowej. Koordynatorem tego programu jest Piotr Grzelak. Szkolenie młodzieży w klubach też jest dobre lub bardzo dobre. W Centralnej Lidze Juniorów mamy dwie drużyny - GKS i ŁKS - do których prawdopodobnie dołączy też UKS SMS Łódź. Wielu zawodników trafia do młodzieżowych reprezentacji Łodzi i Polski. Tu jednak trafiamy do punktu wyjścia, czyli do upadku naszych najbardziej zasłużonych klubów. Ich niski poziom sportowy sprawia, że jest niebezpieczeństwo iż wielu utalentowanych zawodników będzie odchodziło z naszego regionu.
Zatrzymać ich mogą m.in. stypendia fundowane przez władze samorządowe. Czy po niedawnych wyborach można powiedzieć, że w naszym regionie są to władze sprzyjające sportowi i piłce nożnej?
- Wybory były bardzo ważne. Nie jest bowiem tajemnicą, że to od władz lokalnych w głównej mierze zależy to, jak futbol funkcjonuje w terenie. Zawsze więc przykładaliśmy ogromną wagę do tego, by pokazywać samorządowcom korzyści płynące z inwestycji w sport. W poprzednich kadencjach osobiście spotkałem się z większością prezydentów, burmistrzów i wójtów sprawujących swoje urzędy na terenie naszego województwa. I chcę podkreślić, że były to osoby mocno zaangażowane w sprawy klubów piłkarskich. Po tych wyborach również jesteśmy bardzo optymistycznie nastawieni. Jestem przekonany, że rządzący nadal będą wspierać sport a zwłaszcza piłkę nożną. Złożyłem już gratulacje wszystkim nowo wybranym i cieszę się, że w odpowiedziach które od nich otrzymuję są zapewnienia, że sport - w tym futbol - będzie jednym z ważniejszych elementów w ich działaniu. Bardzo dużo obiecujemy sobie m.in. po Pabianicach, gdzie jest nowy prezydent. Tam są wielkie tradycje, ale ostatnio było źle. Równie wielkie tradycje są w Zgierzu i jestem przekonany, że tam również będzie duża pomoc dla piłki.
Oprócz tej pomocy ma Pan jeszcze jakieś życzenia na nadchodzący 2015 rok?
- Przede wszystkim chcę podziękować wszystkim działaczom – od najniższych klas rozgrywkowych do najwyższych – za ich zaangażowanie w minionym roku. Za to, że dzięki ich pracy łódzka piłka nadal ma wysokie miejsce w Polsce. Co do życzeń na kolejny rok to przede wszystkim chciałbym jak najszybszego dokończenia budowy stadionów ŁKS i Widzewa oraz zdecydowanie większej pomocy dla tych klubów. Po to, by w 2015 r. w swoich rozgrywkach rozpoczęły marsz w górę tabeli i by w najbliższych latach powróciły na miejsca z okresu swojej świetności.
Dziękujemy za rozmowę.













