Nasza Piłka: Przed rozpoczęciem poprzedniego sezonu mówił Pan, że celem zespołu będzie zajęcie ósmego miejsca w końcowej tabeli 3.ligi. Sokół zakończył jednak rozgrywki o jeden stopień niżej. Jest Pan rozczarowany?
Michał Bistuła - Myślę, że ten wynik obrazuje przede wszystkim nasz potencjał organizacyjny w tamtym okresie. Pozostał natomiast pewien niedosyt sportowy. Nadal żałujemy punktów straconych w niektórych meczach, bo mogliśmy spokojnie zając miejsce w pierwszej szóstce.
Jaki był główny mankament w grze zespołu? Co musicie przede wszystkim poprawić przed kolejnymi rozgrywkami?
- Nasza dyspozycja w niektórych meczach była zdecydowanie zbyt rozchwiana. Często zdarzały się też takie spotkania, w których widzieliśmy dwa oblicza Sokoła. Na boisku musimy być o wiele bardziej skupieni, zwłaszcza w pojedynkach z drużynami, które okupują miejsca za nami. W minionym sezonie parokrotnie traciliśmy punkty w spotkaniach z niżej notowanymi rywalami. Tego musimy unikać. Mobilizacja w zespole jest zawsze, ale w takich meczach musimy być bardziej skoncentrowani.
Kibiców irytowały zwłaszcza słabe występy na własnym stadionie. Ich złość była uzasadniona?
- Na pewno szkoda tych słabszych meczów u siebie. Należy też jednak pamiętać, że kilka spotkań rozegranych w Aleksandrowie było w naszym wykonaniu naprawdę bardzo dobrych. I chcemy, by było ich coraz więcej. Dlatego gorąco zapraszam w imieniu całego klubu na wszystkie rozgrywki, w których udział biorą grupy piłkarskie Sokoła. Kibice są nam potrzebni, to dla nich gramy. Rozumiem też złość i niezadowolenie naszych sympatyków po pewnych zagraniach, czy całych meczach. Każdy kibic ma do tego prawo. Absolutnie nie zgadzam się jednak na wyzwiska i obrażanie moich zawodników. Ludzie, którzy się tego dopuszczają, lepiej niech zostaną w domu przed telewizorem.
Od dłuższego czasu jednym z głównych problemów Sokoła jest słaba skuteczność. Czy po letniej przerwie w zespole pojawi się snajper z prawdziwego zdarzenia?
- W klubie jest grupa ludzi zarządzających, którym zależy na tym, by zespół się wzmocnił. Dokładają oni wszelkich starań, tak się stało. Mam więc nadzieję, że ogólny efekt letnich transferów będzie pozytywny.
W pierwszej drużynie zadebiutowało już czterech juniorów młodszych. Jaka jest szansa, że ci, którzy mieli już swoje kilka chwil w zespole seniorów pozostaną w nim na dłużej, a do nich dołączą kolejni zdolni gracze?
- Ci, którzy zadebiutowali na pewno są już częścią tego zespołu. Następnych obserwuję i wierzę, że szybko dołączą do swoich kolegów. W klubie jest dobre nastawienie do pracy z aleksandrowską młodzieżą. Przyjemnie się patrzy na wszystkie grupy, w które nasi trenerzy wkładają ogrom pracy, serca i pasji. Proces wejścia do zespołu seniorskiego nie jest wprawdzie łatwy, ale młodzi gracze mający odpowiednie umiejętności będą po prostu grali. Najlepszym tego przykładem jest Damian Bierżyński, któremu mocno kibicuję, aby został na stałe w ekstraklasowym Górniku Zabrze.
Serię letnich gier kontrolnych rozpoczęliście od porażki z ŁKS. Co pana bardziej martwi – przegrana, czy styl gry, który nie był porywający?
- Faktycznie mecz w naszym wykonaniu był słaby, ale bardzo potrzebny. Analiza gry jest niezbędna i na pewno kilka rzeczy mi uświadomiła. W meczach kontrolnych będę jednak konsekwentnie sprawdzał i testował wszystkich zawodników oraz szukał takich rozwiązań taktycznych, które przyniosą nam punkty w spotkaniach mistrzowskich.
W nadchodzącym sezonie dojdzie do reorganizacji ligi. Z rozgrywkami pożegna się przynajmniej połowa ligi. Jaki będzie więc wasz cel minimum?
- Interesuje nas walka o jak najwyższe miejsce. Minimum takie, które gwarantuje utrzymanie w zreorganizowanej trzeciej lidze. By osiągnąć ten cel wszyscy będziemy musieli być zdeterminowani. Podkreślam - wszyscy: kibice, sponsorzy, zarząd, zawodnicy i trenerzy oraz osoby wspomagające nas technicznie i mentalnie. Wspólnie na pewno osiągniemy to, co sobie założymy.
Dziękujemy za rozmowę.
(notował: kn)













