Nasza Piłka: Pojawił się pan na konferencji związanej z powstaniem nowego stowarzyszenia (Reaktywacja Tradycji Sportowych Widzew Łódź przyp. NP). Wcześniej długo jednak nie było pana na Widzewie. Dlaczego?
Sławomir Chałaśkiewicz - Cały czas sercem byłem z Widzewem. Bolało mnie to, co tu się dzieje. Zresztą, dotknęło mnie to bezpośrednio. Pracowałem w klubie przez wiele lat, starałem się pewne rzeczy prostować, pomagać, tłumaczyć, jednak to się nie podobało i straciłem pracę. Myślę, że teraz wszystko pójdzie w innym kierunku i będzie coraz lepiej.
Wierzy pan, że nowa inicjatywa ma szansę powodzenia?
- Trzeba wierzyć, bo nic innego nam nie zostało. Na pewno nie będzie to proces łatwy i szybki. Jeśli komuś się wydaje, że nowy Widzew powstanie i w niedługim czasie będzie odnosił sukcesy, to się myli. Potrzebny jest przede wszystkim spokój i trzeba mieć plan na to, co się będzie robiło. Nie tylko poparty słowami, ale przede wszystkim czynami. Ludzie, którzy podjęli się odbudowy muszą wykazać się charakterem. Nie są potrzebne osoby, które myśleć będą wyłącznie o pieniądzach, bo tych na pewno wielkich nie będzie.
Jaką rolę w tym stowarzyszeniu odgrywać będą byli piłkarze Widzewa?
- Chcemy pomagać i doradzać, żeby to nie poszło w złym kierunku i żeby znów nie trzeba było odzyskiwać zaufania. Tu nie chodzi o to, żeby ugrać coś dla siebie, ale o dobro Widzewa. Od dawna dawaliśmy różne sygnały, że w klubie nie dzieje się najlepiej, ale traktowano nas jak wrogów. Doszło do tego, że nie wpuszczano nas na stadion. Bramy były dla nas zamknięte.
W Widzewie był pan trenerem zespołu Młodej Ekstraklasy i rezerw. Nie dziwiło to pana, że seniorski klub praktycznie nie korzystał z usług tych piłkarzy?
- Bardzo tego żałuję, bo było wielu fajnych chłopaków, których nie utrzymano w Widzewie, a na pewno oddaliby serce za ten klub. Niestety, takie jest prawo właściciela, który sam decyduje, jak prowadzić swój klub. Zarządzał, jak zarządzał i efekty mamy, jakie mamy. O naszych chłopkach mówiono, że do niczego się nie nadają. Ziemia do kwiatów. Stawiano na nikomu nieznanych Japończyków, a nie na naszych zawodników. Widzew całkowicie zaniedbał szkolenie. To trzeba zmienić.
Notował: tom












