Żyjemy w czasach, w których historia oraz tradycja systematycznie tracą na znaczeniu. Często nie mają już nic wspólnego z rzeczywistością, gdyż są wypaczane, naginane i wykorzystywane do partykularnych interesów. W skrajnych przypadkach są również deptane i skazane na zapomnienie. Tak też miało być z Unią – najstarszym klubem sportowym Skierniewic, który został zlikwidowany w roku 2007, dwa lata po jubileuszu 60-lecia. Na szczęście nie wszyscy przeszli nad tym do porządku dziennego. Grupa przyjaciół uznała, że tak być nie może i podjęła działania, których wizytówką jest obecnie zespół grający w czołówce grupy I trzeciej ligi. Nie jest to jednak szczyt marzeń osób, dla których Unia to coś znacznie więcej niż nazwa klubu.
Prezes Paweł Trojan oraz jego zastępcy Tomasz Gręda i Sebastian Pazurek tworzą niezwykłe trio. Wszyscy są członkami grupy, która od kilkunastu lat raz w tygodniu spotyka się na boisku i gra w piłkę. Są w niej byli zawodnicy i kibice, którzy przed dekadą doszli do wniosku, że Skierniewice nie mogą żyć bez Unii. I wskrzesili nieboszczkę, o której niektórzy zdążyli już zapomnieć. – Swego czasu Unia grała nawet w drugiej lidze, ale w 2007 klub został wycięty i zniknął z piłkarskiej mapy. Dziesięć lat temu w naszej grupie pojawił się jednak pomysł, by przywrócić ją do żywych. Głównym wizjonerem i motorem napędowym reaktywacji był Kamil Socha, który namówił nas do tego, byśmy zgłosili się do rozgrywek B klasy. Zaczęliśmy w niej grać dla zabawy, która w okręgówce przerodziła się w poważny projekt. Cztery lata temu, podczas spotkania z prezydentem Skierniewic zapowiedzieliśmy, że w roku 2018 będziemy w trzeciej lidze. I jesteśmy – opowiada Pazurek.
W poprzednim sezonie Unia jak burza przeszła przez czwartoligowe rozgrywki i bez problemów wywalczyła awans do wyższej klasy rozgrywkowej. Latem z zespołem pożegnał się jednak najlepszy strzelec Kamil Sabiłło, który przeniósł się do pierwszoligowych Wigier Suwałki. Drużynę opuścili również Adrian Budka i Przemysław Jakóbiak, a kadrę uzupełnili młodzi gracze, głównie z województwa łódzkiego. Po tych zmianach wiele osób zastanawiało się, czy Unia będzie w stanie walczyć o coś więcej niż utrzymanie. Sternicy klubu nie mieli jednak żadnych wątpliwości. – Kilka transferów nam nie wypaliło, ale nie narzekaliśmy. Trochę popsuło nam szyki odejście Kamila, który opuścił nas niemal w ostatniej chwili. Taką jednak mieliśmy umowę, że jeśli pojawi się oferta z wyższej ligi, to nie będziemy go na siłę zatrzymywać. Bez niego mieliśmy problem z klasyczną dziewiątką, ale jakoś sobie poradziliśmy. Najważniejsze, że udało się utrzymać fajną atmosferę w szatni. Nie chcę, żeby zabrzmiało to zarozumiale, ale wewnętrznie czuliśmy, że jesteśmy mocni i możemy namieszać w tej lidze. Konkretnych celów nie stawialiśmy, ale już pierwsze mecze z czołowymi zespołami rozgrywek pokazały, że nie odstajemy od nich. To był dobry prognostyk na przyszłość – mówi Pazurek.
Frycowe Unia jednak zapłaciła. W jej przypadku były to cztery z rzędu porażki 0:1 w meczach wyjazdowe. Niemal wszystkie z tych spotkań miały taki sam scenariusz. – Przez około 70. minut prowadziliśmy grę, a w końcówce dostawaliśmy bramkę i schodziliśmy z boiska pokonani – wspomina Pazurek. Przełamanie przyszło w 11. kolejce w Nowym Dworze Mazowieckim, gdzie beniaminek wygrał ze Świtem 1:0. Później ekipa Roberta Smalca przed własną publicznością pokonała 2:0 z Huraganem Morąg i awansowała na piąte miejsce w tabeli. Zdaniem Pazurka nie jest to lokata przypadkowa. – Uważam, że jesteśmy w stanie zakończyć sezon w czołowej piątce. Nie potrafię jednak odpowiedzieć na pytanie, która to będzie pozycja. Wyklarowała się już czołówka z Sokołem Aleksandrów, Lechią Tomaszów i Legionovią. Najbardziej zdeterminowany wydaje się Sokół, ale liga jest bardzo wyrównana i wiele się jeszcze może zmienić. Rozgrywki wygra zespół z ustabilizowaną formą i dobrą atmosferą – uważa Pazurek.
Czy Unia włączy się w walkę o awans? Biorąc pod uwagę problemy infrastrukturalne można by było zaryzykować stwierdzenie, że nie, ale… - Znając nas nie sądzę, żebyśmy przy nadarzającej się okazji odpuścili. W pełni zrealizowaliśmy nasz poprzedni plan, więc czas rozpocząć kolejny, rozłożony na 5-7 lat. Jednym z priorytetów będzie w tym okresie znacząca poprawa infrastruktury. Możemy liczyć na przychylność prezydenta Skierniewic Krzysztofa Jażdżyka i radnych miasta, którzy mają już plan budowy nowego stadionu. W pierwszym etapie, który może rozpocząć się już wiosną 2019, ma powstać trybuna na 3-4 tys. widzów, z pełnym zapleczem szatniowo-socjalnym. Docelowo obiekt ma być dwa razy większy – opowiada Pazurek. Władze klubu chciałyby jednak nieco zmodyfikować plany magistratu. Chodzi przede wszystkim o położenie stadionu. Obecne plany przewidują, że powstanie on w miejscu dotychczasowego obiektu przy ul. Pomologicznej, jednak klub myśli o innej lokalizacji, w sąsiedztwie przyszłego aquaparku i kompleksu basenów przy ul. Sobieskiego. – Chcemy się rozwijać, a stare miejsce ma sporo ograniczeń. W nowym moglibyśmy obudować się infrastrukturą towarzyszącą. Chodzi głównie o boiska treningowe dla pierwszej drużyny i naszej akademii, którą systematycznie rozwijamy. Dodatkowo przy budowie w nowym miejscu nie musielibyśmy rozgrywać spotkań poza Skierniewicami, gdyż przez cały czas moglibyśmy korzystać ze starego obiektu - wyjaśnia Pazurek.
Stadion o jakim marzą w Unii ma mieć ok. 8-10 tys. miejsc pod dachem i pełne zaplecze spełniające warunki licencyjne nawet w I lidze. – Ten poziom rozgrywkowy to w tej chwili bardziej marzenie niż realny cel, ale organizacyjnie jesteśmy w stanie to zrobić. Kołem zamachowym tego wyzwania jest stadion – podkreśla wiceprezes, który z ogromnym optymizmem patrzy w przyszłość. – My wszystko budujemy na pozytywnych emocjach. Bawimy się tym, co robimy, ale wszystkie decyzje podejmujemy razem. Jest nas trzech prezesów i jeśli jeden chce coś przeforsować, to do swojego pomysłu musi przekonać dwóch pozostałych. Takie podejście bardzo dużo nam daje – uważa Pazurek, który z przyjaciółmi nadal spotyka się w czwartki na boisku. W trakcie gry i po meczach szefowie Unii i ich współpracownicy rozmawiają o dalszym rozwoju klubu, którego podstawą mają być w przyszłości wychowankowie. W skierniewickim trzecioligowcu pierwsze grupy młodzieżowe pojawiły się w roku 2015, a obecnie trenuje tu ok. 300 dzieciaków. To jednak dopiero początek realizacji kolejnego dużego projektu, o którym rozmawiano podczas niedawnego spotkania z przedstawicielami władz wojewódzkich i miejskich oraz zawodnikami, trenerami i rodzicami młodych piłkarzy.
- Razem chcemy zbudować coś wielkiego. W najbliższych latach zamierzamy stworzyć szkółkę piłkarską rozpoznawalną w całym kraju. Uzupełnią ją klasy sportowe, a także szkoła mistrzostwa sportowego – zapowiedział Pazurek. Znając dotychczasowe dokonania obecnych władz Unii można mieć pewność, że te zapowiedzi szybko zostaną zrealizowane.
Foto: uniaskierniewice.pl













