Beach soccer to jedna z najmłodszych odmian piłki nożnej. W 2003 roku w Polsce zainaugurowano rozgrywki o mistrzostwo kraju. Cztery lata później rozpoczęła się w nich złota era zespołów z regionu łódzkiego. W minionej dekadzie drużyny z naszego województwa zdobyły dziesięć tytułów mistrzowskich! Siedem zapisał na swoim koncie Grembach Łódź, a po jednym: Hurtap Łęczyca, UD Piórkowscy Dmosin i KP Łódź.
W roku 2016 finał MP był wewnętrzną sprawą łódzkich drużyn. Grembach zakończył rywalizację na pierwszym miejscu, a KP na drugim. Przypieczętowaniem dominacji na krajowej arenie było powierzenie prezesowi ŁZPN Adamowi Kaźmierczakowi funkcji przewodniczącego Komisji ds. Futsalu i Piłki Plażowej PZPN. Z tą nominacją ogromne nadzieje wiążą m.in. osoby, które wylewały fundamenty pod budowę polskiego beach soccera. Jedną z nich jest Jacek Ziober, członek Komisji ds. Futsalu i Piłki Plażowej ŁZPN.
Ziober ma za sobą bogatą karierę piłkarską. Wystąpił m.in. w 46 meczach reprezentacji Polski, dla której strzelił 8 goli. Jako zawodnik bronił barw Łódzkiego Klubu Sportowego, francuskiego Montpellier, hiszpańskiej Osasuny Pampeluna, Amiki Wronki i amerykańskiego Tampa Bay. Po zakończeniu występów na boisku związał się z raczkującą w Polsce piłką plażową. W 2003 został trenerem reprezentacji w tej odmianie futbolu, a trzy lata później ze swoimi kadrowiczami poleciał do Brazylii na mistrzostwa świata. Swój pierwszy występ w tej imprezie biało-czerwoni zakończyli na trzecim miejscu w grupie. Sześć kolejnych światowych championatów odbyło się bez naszych reprezentantów, którzy na kolejny sukces w kwalifikacjach musieli czekać aż do roku 2016. Zwycięstwo w turnieju eliminacyjnym we włoskim Jesolo zapewniło biało-czerwonym wyjazd na Bahamy, gdzie zostaną rozegrane finały MŚ 2017.
Dlaczego tak długo trzeba było czekać na ponowny występ Polaków w najważniejszej imprezie globu?
Jacek Ziober: - Trzeba sobie jasno powiedzieć, że największe problemy trawiące plażówkę w naszym kraju od początku były związane z Polskim Związkiem Piłki Nożnej, który nie dbał o tę dyscyplinę. Przekazywano na nią małe kwoty, a reprezentację traktowano jak uciążliwy wrzód. Efekt był taki, że zmarnowano te 10 lat. Nie było odpowiednich przygotowań i wielu innych rzeczy, które powinny być tym chłopcom zagwarantowane. W tej sytuacji wygranie turnieju eliminacyjnego w tym roku nawet dla mnie było wielką niespodzianką. Po tym zwycięstwie nagle wszyscy się budzą i zaczynają dostrzegać, że mamy drużynę i możemy zaistnieć w świecie.
Po tegorocznych wyborach w PZPN mamy m.in. nowego szefa komisji ds. piłki halowej i plażowej. Cieszy pana fakt, że został nim prezes ŁZPN?
- Gdzie są najlepsze wyniki w beach soccerze? W Łodzi. Gatta Zduńska Wola jest mistrzem Polski w futsalu. Człowiek, który działa w tym regionie i zna realia funkcjonowania tych zespołów jest więc świetnym kandydatem na takie stanowisko. I bardzo dobrze, że został wybrany.
Jakie ma pan oczekiwania związane z działalnością Adama Kaźmierczaka na tym stanowisku?
- Mam nadzieję, że Adam uruchomi telefony do odpowiednich ludzi – fachowców, z którymi współpracował już w ŁZPN. Wsparcie takich osób jest potrzebne, gdyż jest wiele nieprawidłowości, które powinno się usunąć. Przede wszystkim liczę jednak, że nowy przewodniczący doprowadzi do sytuacji, w której reprezentacje futsalu i beach soccera będą miały zapewnione dobre warunki do pracy i dalszego rozwoju. To paląca kwestia, ponieważ czeka nas ważny okres przygotowań do MŚ na Bahamach.
Od kilku tygodni w nowym składzie i pod nowym kierownictwem pracuje również Komisja ds. Futsalu i Piłki Plażowej ŁZPN. Dlaczego zdecydował się pan zostać jej członkiem?
- W moim przypadku jest to kontynuacja wcześniejszej działalności. Od samego początku jestem częścią beach soccera. Z Jarkiem Jagielskim i innymi ludźmi związanymi z tą dyscypliną walczyliśmy o to, żeby ten nasz sport niszowy był obecny w ŁZPN, żeby wszystko było uregulowane. Myślę, że teraz jest na to szansa. Nie mogłem być na pierwszym posiedzeniu naszej komisji, ale to nie zmienia faktu, że będę próbował coś zrobić, żeby to wszystko weszło na dobre tory. Nieskromnie mogę powiedzieć, że nazwisko też coś znaczy i pomaga załatwić pewne sprawy. Będę chciał to wykorzystać dla dobra beach soccera. To dyscyplina, która będzie się rozwijała i w przyszłości na pewno stanie się dyscypliną olimpijską!
Zbliżamy się do końca roku 2016. Czego życzyłby pan sobie na kolejny?
- Mnie ludzi przychylni na pewno będą życzyć wszystkiego najlepszego. Ja natomiast życzę wszystkim sportowcom oraz dziennikarzom poczucia realności i obiektywności, dużo szczęścia, pomyślności i spełnienia marzeń - zarówno tych sportowych, jak i osobistych. Dodatkowo życzyłbym sobie, żeby beach soccer na stałe zadomowił się w Łodzi, żeby wróciły tu turnieje, które zbierały bardzo dobre recenzje z całej Polski, żeby Łódź w halowej i piaskowej piłce osiągała jak największe sukcesy.
Dziękuję za rozmowę.
Opracował: Marcin Durasik













