Pięć goli strzelili piłkarze PGE GKS w zwycięskim pojedynku z Siarką w Tarnobrzegu. Po czterech kolejkach podopieczni Mariusza Pawlaka mają już na koncie trzynascie trafień i są najskuteczniejszą drużyną 2. ligi. Jednym z najsłabszych zespołów w tej klasyfikacji jest ŁKS, który do tej pory zdobył tylko trzy bramki. Autorem wszystkich trafień dla łódzkiego beniaminka był Jewhen Radionow, który w ostatniej kolejce zapewnił swojej drużynie remis w wyjazdowym pojedynku z Gryfem Wejherowo. Po tej serii spotkań nasze zespoły zamieniły się miejscami w tabeli. Ekipa PGE GKS jest obecnie na czwartej pozycji, a ŁKS zajmuje piątą lokatę.
Bełchatowianie rozpoczęli sezon od niespodziewanej porażki 1:2 z Błękitnymi w Stargardzie. W trzech kolejnych pojedynkach zespół PGE GKS zgarniał już jednak komplety punktów, strzelając w każdym meczu coraz więcej goli. Popis skuteczności ekipa z ul. Sportowej rozpoczęła na własnym stadionie, wygrywając 3:1 z Garbarnią Kraków. Później było wyjazdowe zwycięstwo 4:1 ze Stalą Stalowa Wola, po którym bełchatowianie pokonali 5:2 Siarkę.
- Myślę, że warto przychodzić na Gieksa Arenę i oglądać tak grający GKS Bełchatów - powiedział po tym spotkaniu trener Pawlak. W jego zespole najwięcej powodów do zadowolenia miał Piotr Giel - autor czterech goli dla gospodarzy. Piątą bramkę zdobył Dawid Flaszka, który we wszystkich meczach tego sezonu pokonywał bramkarzy rywali.
- Mieliśmy pomysł na mecz z Siarką, ale nie wszystko wyszło tak, jak byśmy chcieli. Wiedzieliśmy jak gra przeciwnik i jak groźne są jego skrzydła, jednak samą wiedzą o rywalu i ustawieniem meczu się nie wygra. Nie ustrzegliśmy się błędu, po którym przegrywaliśmy 0:1. Musieliśmy odrabiać straty i cały czas wierzyć, że możemy wygrać to spotkanie. Mieliśmy jednak pomysł, jak strzelać bramki. Chwała zawodnikom za to zwycięstwo, po którym wszyscy możemy być zadowoleni - podsumował Pawlak. Skrót meczu PGE GKS z Siarką można obejrzeć tutaj.
Wspomniany Giel z pięcioma golami na koncie otwiera klasyfikację strzelców 2. ligi. Flaszka z czterema trafieniami dzieli drugą lokatę z Leandro (Radomiak Radom). Po trzy bramki zaliczyli natomiast: Mateusz Broź (Siarka), Przemysław Kita (Warta Poznań) i Radionow. Ten ostatni jest jedynym graczem strzelającym w tym sezonie bramki dla ŁKS. W dwóch poprzednich pojedynkach jego trafienia zapewniły łódzkiej drużynie zwycięstwa, a teraz dały remis w starciu z Gryfem.
Dla gości podział punktów w Wejherowie z pewnością nie był jednak wynikiem marzeń. Nie jest tajemnicą, że w Gryfie latem doszło do kadrowej rewolucji i w tej chwili jedynym celem tej drużyny jest walka o utrzymanie. - Ten zespół jest ciągle w budowie. Po udanej wiośnie odeszło ośmiu czołowych zawodników. Na ich miejsce przyszli nowi, którzy muszą dopiero poznać mechanizmy funkcjonowania tutaj - tak o sytuacji w Gryfie mówił trener tej ekipy Piotr Rzepka.
Problemy drużyny z Wejherowa bez skrupułów wykorzystali jej wcześniejsi rywale. Co prawda w pierwszej podopieczni Rzepki zremisowali 1:1 ze Stalą w Stalowej Woli, ale później przegrali u siebie 0:2 z beniaminkiem z Jastrzębia i 2:3 w Pruszkowie ze Zniczem, dla którego było to pierwsze zwycięstwo w sezonie. W pojedynku z ŁKS wejherowianie również nie zaprezentowali efektownego futbolu, jednak mimo to byli bliżej zwycięstwa. W 18. minucie objęli prowadzenie po rzucie karnym egzekwowanym przez Łukasza Nadolskiego. W ten sam sposób gola zdobyli również goście, którzy w 32. minucie doprowadzili do remisu po jedenastce wykonanej przez Radionowa. To, że taki wynik utrzymał się do ostatniej minuty meczu przyjezdni zawdzięczają doskonałej dyspozycji swojego bramkarza. W końcówce spotkania Michał Kołba swoimi interwencjami uratował ŁKS od straty drugiego gola i wszystkich punktów.
- Trochę na własne życzenie był to dla nas bardzo trudny mecz. Mieliśmy nieco inny plan, jeżeli chodzi o grę w tym spotkaniu. Poddaliśmy się jednak grze gospodarzy i te piłki fruwały nam na trzecim, czwartym piętrze. Nie tak powinniśmy w tym meczu zagrać. Cel był inny. Pierwsza bramka padła po naszym błędzie przy wyprowadzeniu piłki. Można powiedzieć, że był to rzut karny z niczego. Dobrze, że jeszcze przed przerwą udało nam się wyrównać. Szanujemy ten punkt, choć przyjechaliśmy tu wyłącznie po zwycięstwo. Jest jednak takie powiedzenie, że jak nie można meczu wygrać, to trzeba zrobić wszystko, żeby zremisować. Musimy więc docenić ten remis, zdobyty po ciężkiej, fizycznej walce. Myślami już jednak jesteśmy przy środzie i meczu z Błękitnymi - powiedział po spotkaniu z Gryfem Jacek Janowski ze sztabu szkoleniowego ŁKS. Skrót meczu w Wejherowie jest dostępny tutaj.
Po czterech kolejkach liderem 2. ligi jest Warta Poznań. Komplet punktów zgromadził również drugi w tabeli Radomiak Radom. Dwa oczka do lidera traci GKS 1962 Jastrzębie, a trzy - PGE GKS. ŁKS z ośmioma punktami na koncie jest na piątej pozycji. W środę łodzianie na własnym stadionie zmierzą się z Błękitnymi Stargard (godz. 17). Jeśli wygrają, to wrócą na czwarte miejsce w tabeli, gdyż punkty na pewno straci któryś z wyprzedzających łodzian górniczych klubów. Bezpośrednie starcie GKS 1962 z PGE GKS rozpocznie się w Jastrzębiu o godz. 17.30.
Foto: gksbelchatow.com













