Sławomir Kraska kończy cykl prezentujący trenerów reprezentacji Łódzkiego Związku Piłki Nożnej. Przed szefem kadry U-16 (rocznik 2001) o swoich planach i nadziejach związanych z pracą w ŁZPN opowiadali: Dawid Kroczek (U-14), Marcin Matysiak (U-12), Damian Gamus (U-13) i Jarosław Dziedzic (U-15).
Od kogo dowiedział się pan, że ma rozpocząć pracę w ŁZPN?
Sławomir Kraska: - Informację z propozycją objęcia kadry U-16 otrzymałem od wiceprezesa ds. szkolenia Rafała Rożka. Wcześniej zaproszono mnie na rozmowę, podczas której przedstawiłem swoją wizję pracy z kadrą. Dodam, że jako jeden z nielicznych trenerów – kandydatów przedstawiłem ją w formie prezentacji multimedialnej.
Długo zastanawiał się pan nad przyjęciem tej propozycji?
- Praca z kadrą to wyróżnienie dla każdego trenera. Nie zastanawiałem się więc ani chwili i momentalnie podjąłem decyzję o objęciu kadry U-16. Wcześniej prowadziłem już reprezentację województwa, ale dziewcząt. Był to zespół młodziczek, który jako pierwszy w historii ŁZPN zdobył medal – brązowy - na mistrzostwach Polski kobiet. Z tej okazji chciałbym pozdrowić trenera Rafała Dziubę z którym osiągnęliśmy ten sukces.
Zwycięstwo w konkursie i oferta objęcia reprezentacji U-16 były dla pana zaskoczeniem?
- To była miła niespodzianka. Byłem bardzo zadowolony, że potrafiłem przekonać komisję do swojej osoby i wizji pracy z kadrą.
Jakie nadzieje wiąże pan z pracą na nowym stanowisku?
- Praca z kadrą różni się od pracy w klubie. W kadrze trener staje się selekcjonerem, który ogromną rolę musi przykładać do obserwacji zawodników. Monitorowani muszą być gracze już wyselekcjonowani, jak również potencjalni kandydaci do zespołu. Bardzo ważne jest również nawiązanie dobrego kontaktu z trenerami klubowymi.
Czy władze związku postawiły przed panem konkretny cel do zrealizowania?
- Cel jest jasny. Mam zbudować silną kadrę województwa, która będzie odnosiła sukcesy w rozgrywkach o Puchar im. Kazimierza Deyny.
Kto pomaga panu w pracy z kadrą U-16?
- Moim asystentem jest Dawid Sut, a mentorem naszej kadry Kamil Socha.
Sztab szkoleniowy dobierał pan sam, czy wybory współpracowników dokonały władze związku?
- Wszystkie decyzję dotyczące sztabu szkoleniowego należały do ŁZPN.
Jak podzieliliście między sobą pracę związaną z obserwacją kandydatów do reprezentacji?
- Monitorowaniem zawodników do kadry staraliśmy się podzielić po połowie. Dawid mieszka w okolicach Łowicza, więc siłą rzeczy objął obserwacją ten rejon województwa. Mnie przypadła Łódź oraz jej okolice. Staramy się regularnie obserwować kadrowiczów, jednak ze względu na pracę w klubach nie zawsze jesteśmy w stanie obejrzeć wszystkie mecze naszego rocznika. Dlatego posiłkujemy się kontaktami z innymi trenerami klubowymi.
Czy w naszym województwie są w tym roczniku chłopcy zdecydowanie wybijający się na tle rówieśników
- Wcześniej nie miałem okazji pracować z zawodnikami rocznika 2001. W ostatnim roku prowadziłem zespół juniorów starszych w RTS Widzew i trzecioligową drużynę kobiet w ŁKP Kolejarz Łódź. Z tą ostatnią awansowaliśmy do II ligi. Z zespołem RTS w rozgrywkach wojewódzkich zajęliśmy natomiast drugie miejsce, przegrywając z Ceramiką Opoczno walkę o prawo gry w barażu o miejsce w Centralnej Lidze Juniorów. Zawodników rocznika 2001 dopiero więc poznaję , ale na pewno jest wśród nich kilku perspektywicznych i rozwojowych chłopców. Regularnie do kadry Polski U-16 trenera Bartłomieja Zalewskiego powoływany jest Wiktor Bieniek. Przed kontuzją i perypetiami klubowymi w tym zespole grał też Piotr Zalewski. Ciekawostką może być to, że obaj są bramkarzami.
Czy jest pan zadowolony z dotychczasowych konsultacji szkoleniowych oraz rozegranych spotkań?
- Do tej pory zorganizowaliśmy dwie konsultacje selekcyjno-naborowe, na których sprawdziliśmy ponad 70 zawodników. Z tego grona powołaliśmy kadrowiczów na dwa pierwsze mecze, które jednak nie ułożyły się po naszej myśli. Doznaliśmy dwóch porażek, więc na razie humory nam nie dopisują. Nie załamujemy się jednak i będziemy walczyć dalej. Wiemy, nad czym musimy pracować. Popełniamy rażące błędy w obronie, czego konsekwencją są straty bramek. Mamy też kłopoty z utrzymaniem przez cały mecz właściwego poziomu gry. O ile pierwsze połowy w naszym wykonaniu wyglądają jeszcze nieźle, to drugie są już katastrofą.
Coraz gorsze wyniki w rywalizacji międzywojewódzkiej były jednym z powodów zmian, do jakich doszło w ŁZPN. Dlaczego w minionych latach obniżał się poziom szkolenia w naszym regionie?
- Nie chciałbym się wypowiadać na temat szkolenia w naszym regionie. Staram się nie oceniać trenerów i ich warsztatu pracy. Musimy się szanować i mieć szacunek do siebie.
Eksperci analizujący kondycję polskiego sportu często wspominają, że na treningi do klubów zgłasza się obecnie znacznie mniej dzieci niż 20, 30 lat temu. Co trzeba zrobić, by zwiększyć zainteresowanie młodzieży grą w piłkę?
- Trudno się z tym nie zgodzić. Dobra gra naszej reprezentacji już jednak zachęciła dzieci do uprawiania piłki nożnej. Każdy młody chłopak chce być Lewandowskim. To jest motor napędzający naszą piłkę. Powstaje wiele szkółek piłkarskich zaczynających pracę z dziećmi w wieku 4-5 lat. Ważne jest to, by ich głównym celem nie było zarabianie pieniędzy, tylko nauczenie dzieci podstaw gry w piłkę nożną.
Praca z młodzieżą przynosi satysfakcję, jednak wiąże się również z dużą odpowiedzialnością i różnymi problemami. Co należy do największych?
- Labores pariunt honores - trudy przynoszą zaszczyty. Niech to przysłowie łacińskie będzie odpowiedzią na to pytanie.
Jakie są pana marzenia związane z pracą szkoleniową?
- Każdy trener marzy o tym, żeby jego wychowanek zagrał kiedyś w najwyższej klasie rozgrywkowej lub reprezentacji kraju. Sukces mojego zawodnika uświadamia mi, że dobrze wykonuje swoją pracę i jest dla mnie bodźcem do jeszcze większego wysiłku.
Dziękuję za rozmowę.
Opracował: Marcin Durasik













