W grupie I trzeciej ligi w najważniejszym meczu 21. kolejki Widzew wygrał 2:1 z Sokołem Konsport Aleksandrów Łódzki. Przed tym spotkaniem obie ekipy miały po 41 pkt. i za plecami resztę stawki. Teraz widzewiacy są samodzielnym liderem, ale Sokół ma jeszcze do rozegrania zaległy mecz z Watą Sieradz, która systematycznie traci dystans do miejsca gwarantującego utrzymanie. Po porażce 0:3 z MKS Ełk beniaminek na dobre zadomowił się w strefie spadkowej. Dwa pozostałe zespoły z województwa łódzkiego w wielkanocnej kolejce zgarnęły komplet punktów. Lechia Tomaszów Mazowiecki wygrała z Ursusem Warszawa 4:2, a Pelikan Łowicz w takim samym stosunku ograł GKS Wikielec.
W rundzie jesiennej Sokół Konsport do meczu z Widzewem przystępował w roli lidera rozgrywek. Mecz w Aleksandrowie Łódzkim zakończył się jednak wygraną gości, którzy w końcówce strzelili dwa gole i zwyciężyli 2:0. Rewanż również padł łupem podopiecznych Franciszka Smudy, którzy tym razem pierwszą bramkę zdobyli już w 6. minucie (Dario Kristo). Zespół Piotra Kupki nie zamierzał jednak składać broni i po zmianie stron doprowadził do wyrównania (Aleksander Ślęzak, 56), lecz końcówka ponownie należała do Widzewa. Dziewięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry do siatki trafił Marcin Pieńkowski i gospodarze wygrali 2:1. Po ostatnim gwizdku sędziego trener pokonanych nie miał jednak pretensji do swoich zawodników i zapowiedział, że jego zespół nadal będzie walczył o końcowe zwycięstwo w rozgrywkach.
- Z podniesionym czołem mogę powiedzieć, że moja drużyna rozegrała bardzo dobry mecz. Mogliśmy nawet pokusić się o zwycięstwo, ale nasze błędy - zwłaszcza ten przy drugiej straconej bramce - zdecydowały o wyniku. Do końca rozgrywek zostało jednak jeszcze trzynaście kolejek i jeśli mój zespół będzie w nich grał tak jak dzisiaj, to nadal będziemy się liczyć w walce o awans - powiedział Kupka.
Zadowolenia ze zwycięstwa nie krył szkoleniowiec Widzewa, który jest przekonany, że jego drużyna w obecnym składzie lepiej by sobie radziła w wyższych ligach. - Moi zawodnicy potrafią grać w piłkę i lepiej by się prezentowali w drugiej lub pierwszej lidze, bo trzecia jest bardzo siłowa. Dzisiaj szybko strzeliliśmy bramkę i nie spodziewałem się, że aż do ostatnich minut będzie to dla nas tak trudny mecz. Najważniejsze są jednak trzy punkty, bo chcemy jak najszybciej mieć przewagę nad rywalami - powiedział Smuda.
W tej chwili jego zespół ma trzy oczka więcej od Sokoła i pięć od Lechii. Te dwie ekipy mają jednak jeszcze do rozegrania po jednym zaległym spotkaniu. W 21. kolejce tomaszowianie na własnym stadionie wygrali 4:2 z Ursusem. Już przed przerwą po golach Tomasza Płonki (27) i Artura Golańskiego (36) gospodarze prowadzili 2:0, a gdy w 59. minucie trzecią bramkę strzelił Kamil Szymczak, to chyba nikt się nie spodziewał, że w tym meczu będą jeszcze emocje. Te pojawiły się po dwóch trafieniach gości (62. i 64. minuta), którzy ambitnie dążyli do odrobienia strat. Spasowali dopiero pięć minut przed końcem, gdy czwartą bramkę dla Lechii zdobył Jakub Rozwandowicz.
- Chwała zespołowi, że potrafił strzelić cztery bramki takiemu rywalowi jak Ursus. Jest jednak jeden problem. Nie można prowadzić 3:0 i dać sobie strzelić w dwie minuty dwie bramki. To nakręciło zespół Ursusa, a my przez pięć minut mieliśmy spuszczone głowy i nie wiedzieliśmy, co się dzieje. Sami stworzyliśmy sobie duży problem. Na szczęście święta mamy świetne. Cały czas jesteśmy w czubie tabeli i to jest najważniejsze - powiedział trener Lechii Bogdan Jóźwiak.
Sześć goli obejrzeli również kibice w Łowiczu, gdzie Pelikan podejmował zamykający tabelę GKS Wikielec. Scenariusz tego spotkania był bardzo podobny do tomaszowskiego. Po trafieniach Robarta Kowalczyka (14) i Bartosza Broniarka (38) gospodarze schodzili na przerwę z dwubramkową zaliczką. Po zmianie stron Kowalczyk podwyższył prowadzenie (65), a później do głosu doszli goście, którzy po dwóch stałych fragmentach gry (67 - karny, 78 - wolny) zmniejszyli straty. Ostatnie słowo należało jednak do Pelikana. W 88. minucie na listę strzelców wpisał się Michał Wrzesiński i ustalił końcowy wynik meczu.
- Jeśli chcemy iść w górę w tabeli, to takie mecze musimy kontrolować i nie doprowadzać w nich do nerwowych sytuacji. Dzisiaj sami sprowokowaliśmy sobie dwie bramki. Rzut karny i katastroficzne zachowanie naszego bramkarza przy golu na 3:2 sprawiły, że do końca było bardzo dużo nerwów. Prezenty dla Wikielca popsuły obraz wcześniejszych minut - podsumował trener Pelikana Marcin Płuska.
Zespół z Łowicza ma w tej chwili 31 pkt. i zajmuje siódme miejsce. Dziewięć lokat niżej jest Warta, mająca na koncie tylko 15 oczek oraz dwa zaległe mecze i już dziewięć punktów straty do lokaty dającej utrzymanie. Wielkanoc zespół z Sieradza popsuł sobie przegrywając na własnym stadionie 0:3 z trzynastym obecnie MKS Ełk. Losy spotkania rozstrzygnęły się w drugiej połowie. Goście rozpoczęli strzelanie w 53. minucie, a zakończyli w 89.
Dla kibiców z naszego regionu w 22. kolejce najciekawiej zapowiada się mecz w Aleksandrowie Łódzkim, gdzie 7 kwietnia Sokół Konsport podejmie Pelikana (godz. 17). Tego samego dnia w Ełku Widzew zagra z MKS (15), a Warta na wyjeździe zmierzy się z rezerwami warszawskiej Legii (12). Na 8 kwietnia zaplanowano spotkanie w Nowym Mieście Lubawskim, gdzie Lechia będzie walczyła z Drwęcą (11).
Foto: tssokol.pl













