
Lanie wodą w śmigus-dyngus to słowiańska tradycja Wielkanocnego Poniedziałku. W tym roku piłkarze ŁKS Łódź zimny prysznic otrzymali jednak dużo wcześniej. Zespół, który po rundzie jesiennej był głównym faworytem do wygrania grupy I trzeciej ligi już po sześciu kolejkach wiosny musi odrabiać straty. Podopieczni Marcina Pyrdoła w fatalnym stylu przegrali kolejny pojedynek i stracili pozycję lidera. Do rundy rewanżowej łodzianie przystępowali z pięciopunktową przewagą nad Finishparkietem Drwęca Nowe Miasto Lubawskie, do którego w tej chwii tracą jeden punkt. Jeśli w następnej kolejce przegrają wyjazdowy mecz z nowym liderem, to prawdopodobnie przestaną się liczyć w walce o awans.
W świąteczną sobotę ŁKS podejmował MKS Ełk, kóry miał na koncie aż o 24 punkty mniej. Po zakończonym meczu to goście mieli jednak powody do zadowolenia. Przyjezdni skorzystali z beznadziejnej postawy gospodarzy, którzy sprezentowali im dwa gole i przegrali 1:2. Nie był to jednak przypadek. Drużyna prowadzona przez Pyrdoła wiosną spisuje się fatalnie. Były lider na miarę oczekiwań zagrał jedynie w dwóch pierwszych kolejkach wiosny. Później z każdym meczem prezenttował się gorzej. W grze łodzian próżno szukać własnego stylu i jakiegoś pomysłu. Nie ma wypracowanych schematów i nie ma zagrożenia ze stałych fragmenów gry. Nic więc dziwnego, że prakycznie każdy rywal grający uważnie w obronie może realnie myśleć o ograniu ekipy z al. Unii. Kryzys nie dotyczy jednak jedynie pierwszej drużyny. Podobnie prezentuje się zespół juniorów, który wiosną stracił ośmiopunktową przewagę nad strefą spadkową i jest już poważnie zagrożony degradacją z Centtralnej Ligi Juniorów. Warto przypomnieć, że zimą obie drużyny przebywały razem na zgrupowaniu w Grodzisku Wielkopolskim.
Czasu na zażegnanie kryzysu praktycznie już nie ma. W nadchodzacej kolejce ŁKS wyjeżdża na mecz do Nowego Miasta Lubawskiego i jeśli przegra, to praktycznie wypadnie z walki o awans. Co prawda szansa na wygranie ligi jeszcze pozostanie, jednak mentalnie zespół znajdzie się już nie w dołku, a w dole, z którego bardzo trudno będzie się wydostać. Przed wyjazdem na mecz z Finishparkietem drużyna powinna więc otrzymac impuls, który pobudziłby ją do maksymalnego wysiłku i walki do upadłego. Pytanie tylko, czy w obecnej sytuacji jest ktoś, kto taki impuls może wyzwolić? Odpowiedź władze klubu muszą znaleźć błyskawicznie. Być może pomoże im w tym historia. W sezonie 2005/06 piłkarze ŁKS walczyli o powrót do ekstraklasy i po 21. kolejkach zajmowali miejsce gwaranttujące awans. Później przyszła seria czterech bezbramkowych remisów, po której zespół spadł na trzecie miejsce w tabeli. Po dwóch następnych było jeszcze gorzej - dwie porażki sprawiły, że na siedem kolejek przed końcem rozgrywek ŁKS był siódmy. Zdołał się jednak podnieść i na kolejkę przed końcem sezonu miał już zapewniony awans. Jednym z kroków do tego celu było wyjazdowe zwycięstwo 1:0 w... Nowym Mieście Lubawskim.
Z problemów ŁKS skwapliwie korzystają inne zespoły. Finishparkiet wiosną stracił tylko dwa punkty i objął prowadzenie w rozgrywkach. Równie skutecznie grają w tej rundzie zawodnicy Reaktywacji Tradycji Sportowych Widzew, którzy do lidera tracą już nie 12, a tylko siedem oczek. W minionej kolejce drużyna z al. Piłsudskiego wygrali 3:0 z rezerwami warszawskiej Legii, które przed tym meczem były wyżej w tabeli. - Zespół zagrał bardzo mądrze i zdyscyplinowanie, dzięki czemu stwarzaliśmy sobie sytuacje nie dopuszczając do zagrożenia pod własną bramką - powiedział po meczu szkoleniowiec Widzewa Przemysław Cecherz. Jego podopieczni w następnej kolejce podejmą ŁKS 1926 Łomża i z pewnością liczą na kolejne zwycięstwo. Jeśli wygrają a w Nowym Mieście Lubawskim dojdzie do podziału punktów, to zmniejszą stratę do obu wyżej notowanych zespołów.
W bardzo dobrych nastrojach święta spędzają również gracze Sokoła Konsport Aleksandrów Łódzki, którzy na wyjeździe wygrali 4:0 z Huraganem Wołomin. - Mieliśmy plan, aby zdecydowanie zaatakować od pierwszych minut i strzelić bramkę. Przede wszystkim chcieliśmy zobaczyć, jak prezentuje się przeciwnik a następnie dyktować swoje warunki, albo wycofać się i grać z kontrataku. Nie było jednak takiej potrzeby, bo praktycznie cały mecz dominowaliśmy - powiedział po meczu trener Sokoła Piotr Kupka. Po tej wygranej jego podopieczni zrównali się z Pelikanem Łowicz, do którego tracili po jesieni siedem punktów. Tyle samo odrobili do Lechii Tomaszów Mazowiecki. Ta ostatnia wiosną zdobyła zaledwie cztery oczka, z czwartej pozycji spadła na siódmą i ma tylko dwa oczka więcej od ekipy z Aleksandrowa. W minionej kolejce Lechia przegrała u siebie 1:3 z Concordią Elbląg, a Pelikan uległ w Morągu 0:2 Huraganowi. W następnej kolejce w Łowiczu Pelikan zagra z Lechią.
Jeden punkt przywieźli ze Stalowej Woli piłkarze PGE GKS Bełchatów, którzy w świątecznej kolejce bezbramkowo zremisowali ze Stalą. Teraz czeka ich wyjazdowy pojedynek z Gryfem Wejherowo. Obie ekipy mają po siedem punktów przewagi nad strefą spadkową.
W łódzkiej grupie IV ligi pewnie po awans zmierza Warta Sieradz, mająca już dziesięć punktów więcej od drugiej w tabeli Warty Działoszyn.
foto: lkslodz.pl












