Po raz pierwszy od wielu lat po zakończeniu piłkarskich rozgrywek seniorów Łódzki Związek Piłki Nożnej nie musi szacować strat. Mało tego, pojawił się nawet sukces w postaci powiększenia liczby reprezentantów w rozgrywkach szczebla centralnego. Gdy w sezonie 2011/12 do rywalizacji w ekstraklasie przystąpowały trzy zespoły z naszego regionu, to nikt się nie spodziewał, że pięć lat później ŁZPN w ogólnopolskich ligach będzie miał tylko jeden zespół i to zaledwie na trzecim poziomie. Niestety, ten katastroficzny scenariusz został zrealizowany w ekspresowym tempie. Po wspomnianym sezonie z najwyższą klasą rozgrywkową pożegnał się ŁKS, a później co roku jeden z przedstawicieli naszego regionu żegnał się z którąś z lig centralnych. Efekt był taki, że przed rozgrywkami 2016/17 najsilniejszym zespołem regionu był grający w II lidze PGE GKS Bełchatów. Drużyny ŁKS i Widzewa znajdowały się natomiast w makroregionalnej III lidze.
Po jesiennej części rozgrywek można było mieć obawy, że w najlepszym wypadku ten stan posiadania się nie zmieni. Bełchatowianie byli wówczas poważnie zagrożeni degradacją, a ŁKS był liderem grupy I trzeciej ligi. Wiosną PGE GKS grał już znacznie skuteczniej i oddalił od siebie widmo spadku. Znacznie gorzej radzili sobie jednak łodzianie, którzy przegrali rywalizację z Finishparkietem Nowe Miasto Lubawskie i zakończyli sezon na drugim miejscu. Finał był jednak szczęśliwy, gdyż ekipa z Warmii i Mazur ostatecznie zrezygnowała z ubiegania się o drugoligową licencję i jej miejsce na tym szczeblu zajęli piłkarze z al. Unii. To pierwszy przypadek, gdy drużynie z naszego regionu udało się wyrwać ze zreformowanej III ligi. Od sezonu 2008/09 nasze zespoły rywalizowały w niej z przedstawicielami Mazowsza i regularnie walkę o awans przegrywały. W minionych rozgrywkach w grupie I były jeszcze ekipy z Warmii i Mazur oraz Podlasia.
Emocje związane z walką o awans już opadły, więc można spokojnie podsumować miniony sezon. Jaki on był dla kierowanego przez Pana klubu?
Tomasz Salski, prezes ŁKS: - Był to sezon z bardzo udaną rundą jesienną. Po cichu zakładaliśmy, że ją wygramy i tak się stało. Niestety, rozgrywki to jednak nie jedna, a dwie rundy. Ta rewanżowa była bardzo nieudana. Wydawało nam się, że jako klub zrobiliśmy wszystko, by drużyna była dobrze przygotowana. Zostali zakontraktowani zawodnicy, których chciał trener. Nie mieliśmy sygnałów ze sztabu szkoleniowego, że potrzebni są inni piłkarzy. Po dwóch udanych kolejkach wszystko wskazywało na to, że zmierzamy w dobrym kierunku, i że bez większych problemów awans zostanie wywalczony na boisku. Było jednak inaczej.
Do awansu potrzebne są nie tylko dobre wyniki sportowe, ale również pukładane sprawy organizacyjno-finansowe. Byliście zaskoczeni faktem, że zwycięzca rozgrywek nie poradził sobie z wymaganiami licencyjnymi?
- Zaskoczenia nie było. W mediach już wcześniej pojawiały sie wypowiedzi właściciela Finishparkietu, z kórych jasno wynikało, że nie ma tam wielkiej determinacji do gry w wyższej klasie rozgrywkowej. Zastanawiał jednak fakt, że mimo braku tej determinacji drużyna walczyła w każdym meczu. W prawie każdym, bo w niektórych nie musiała tego robić. To były dwa sprzeczne sygnały. Zakładaliśmy jednak, że Finishparkiet może mieć problem z uzyskaniem licencji. I tak się stało.
Czego nauczyły was trzy lata spędzone w III lidze?
- Przede wszystkim dużej pokory. Ja pełną odpowiedzialność mogę brać za ostatni sezon, niestety, też nie w pełni udany. Mam jednak nadzieję, że zmiany zapoczątkowane w tym czasie w całym klubie będą przynosiły efekty w kolejnych latach.
Oprócz awansu do II ligi udało wam się również utrzymać miejsce w Centralnej Lidze Juniorów, dzięki czemu jesteście obecnie jedynym klubem w województwie łódzkim mającym dwie drużyny piłkarzy w rozgrywkach ogólnopolskich. Rywalizacja zespołów młodzieżowych ma dla was duże znaczenie?
- Najważniejszym celem pracy z drużynami juniorskimi jest dla nas wychowanie zawodników, regularnie zasilających skład pierwszej drużyny. To mają być piłkarze, którzy w przyszłości będą podpisywać kontrakty zawodowe na najwyższym szczeblu. Mam nadzieję, że już teraz do pierwszej drużyny uda się wkomponować kilku chłopaków z CLJ. Myślę tu o Piotrku Pyrdole, Jarku Sobocińskim, Oskarze Koprowskim, Mikołaju Mascherze. Wierzę, że poradzą sobie w II lidze i nie będziemy mieli kłopotów z młodzieżowcami, których w minionym sezonie musieliśmy szukać w całej Polsce. Generalnie w naszych drużynach młodzieżowych dochodzi obecnie do szeregu zmian, m.in. w sztabach szkoleniowych. Przyszli do nas nowi trenerzy. Zwiększyliśmy też ich liczbę. Od tego roku dochodzi też trener przygotowania fizycznego, który będzie oddelegowany tylko do drużyn młodzieżowych - od najmłodszych chłopców, po juniorów w CLJ. Z niecierpliwością czekamy na poprawę infrasttruktury, czyli na oddanie boisk przy ul. Minerskiej. Mam nadzieję, że na wiosnę będziemy już mogli z powodzeniem grać i trenować na tym obiekcie.
Tuż po informacji o waszym awansie do II ligi prezydent Łodzi Hanna Zdanowska zapowiedziała, że niezwłocznie rozpoczną się prace zmierzające do dokończenia stadionu przy al. Unii Lubelskiej 2. Można więc już mówić o pełni szczęścia?
- Uważamy, że miejsce ŁKS jest na wyższych szczeblach niż II liga. O pełni szczęścia będziemy więc mogli mówić w ekstraklasie, mając gotowy cały stadion. Trudno się jednak nie cieszyć z deklaracji, że prace przy dokończeniu obiektu oficjalnie się zaczynają. Jako klub jesteśmy na to przygotowani i będziemy się starali skracać terminy, żeby konkretne prace budowlane zaczęły się jak najszybciej.
Czasu na świętowanie awansu do II ligi nie mieliście wiele, bo rozgrywki startują pod koniec tego miesiąca. W jakim składzie i z jakimi nadziejami do nich przystąpicie?
- Do rozgrywek będziemy podchodzić ze spokojem i pokorą, jednak byłbym nieuczciwy wobec kibiców i siebie gdybym nie powiedział, że gdzieś po cichu liczymy na włączenie się do walki o awans. Poczekajmy jednak. W tej chwili najważniejszy jest pierwszy mecz, do którego już się przygotowujemy. Mamy zamiar zakontraktować 5-6 nowych zawodników, którzy nie będą uzupełnieniem 18 meczowej. Wszyscy mają odgrywać czołowe role, głównie w formacjach ofensywnych. Część z nich trenuje już z zespołem.
Według obiegowej opinii łatwiej awansować z drugiej ligi do pierwszej, niż z trzeciej do drugiej. Zgadza się Pan z tym twierdzeniem?
- Druga liga to większe wydatki i lepsi piłkarze. My jesteśmy beniaminkiem. Przez lata wydawało się, że łódzko-mazowiecka grupa III ligi jest najsilniejsza w kraju, a w poprzednim sezonie awansowała z niej Polonia i po roku spadła. Z drugiej strony mamy Odrę Opolę, która nie tylko zdołała się utrzymać, ale po roku jest już w I lidze. Rozbieżności są więc duże. Działacze, którzy lepiej przepracowali krótką przerwę letnią mogą się teraz cieszyć. Kto zaspał, załamuje ręce, bo musi znów grać w III lidze. My chcemy pójść szlakiem wytyczonym przez Odrę.
Dziękuję za rozmowę.













