Sześć punktów i sześć strzelonych goli - takim dorobkiem mogą się pochwalić trzecioligowe zespoły z naszego regionu, które na przestrzeni pięciu dni zmierzyły się z drugą drużyną warszawskiej Legii. W minioną sobotę rezerwy mistrzów Polski przyjechały na stadion przy al. Piłsudskiego, gdzie przegrały 2:3 z Widzewem. Jeszcze gorzej poszło im w środę w Ząbkach. W zaległym meczu 18. kolejki Legia II uległa 1:3 Lechii Tomaszów Mazowiecki. Dzięki tej wygranej podopieczni Bogdana Jóźwiaka mają tylko dwa punkty mniej od zespołu Franciszka Smudy. Po 23 meczach Widzew z dorobkiem 50 pkt. otwiera tabelę grupy I trzeciej ligi. Drugie miejsce zajmuje Lechia (48), a trzeci jest Sokół Aleksandrów Łódzki (45). Ten ostatni ma jeszcze do rozegrania jeden zaległy mecz.
Rywalizację Widzewa z Legią II na stadionie przy Piłsudskiego obserwowało prawie 18 tys. widzów, którzy z rozrzewnieniem wspominali decydujące o mistrzostwie Polski, zwycięskie potyczki swoich ulubieńców z pierwszym zespołem klubu ze stolicy. Te miały jednak miejsce ponad dwie dekady temu. Dla wielu kibiców zasiadających na trybunach opowieści o tych meczach były więc podobne do tych z gatunku Baśni tysiąca i jednej nocy, gdyż sami nie mieli okazji oglądać na żywo żadnego z tych spotkań. Wszystko jednak przed nimi. Za kilka lat mogą być bowiem świadkami historycznego zwycięstwa nad pierwszym zespołem Legii, z którym w tym stuleciu Widzew jeszcze nie wygrał. By do takiego wydarzenia doszło, widzewiacy muszą jednak pokonać jeszcze kilka ligowych szczebelków. W tej chwili są w trakcie wspinania się do 2. ligi i emocjonowania meczami, będącymi namiastką wielkich spotkań sprzed 20 lat. Takim meczem był ten z Legią II, w którym gospodarze do ostatniego gwizdka sędziego drżeli o końcowy widok. Wszystko skończyło się jednak szczęśliwie i po wygranej 3:2 podopieczni Franciszka Smudy zainkasowali komplet punktów. Zwycięstwo zagwarantowały gole Mateusza Michalskiego (3), Roberta Demjana (25) i Dario Kristo (50). - To fajny wynik, historyczny. Obyśmy zawsze wygrywali z Legią 3:2. Jak za dawnych czasów teraz też coś się działo na boisku. Przy wyniku 3:1 sędzia podyktował rzut karny i zrobiło się gorąco - powiedział po spotkaniu trener Smuda, który przed laty ekipę z Piłsudskiego prowadził w tych najsłynniejszych konfrontacjach z Legią.
Po meczu z Widzewem rezerwy mistrzów Polski w Ząbkach podejmowały Lechię. Goście objęli prowadzenie w 43. minucie, po rzucie karnym wykorzystanym przez Wiktora Żytka. W 70. minucie drugą bramkę dla tomaszowian strzelił Patryk Olszewski, a na kontaktowe trafienie gospodarzy (82, z karnego) błyskawicznie odpowiedział Patryk Walasek (84). Kilka dni wcześniej podopieczni Jóźwiaka 3:0 wygrali z Turem Bielsk Podlaski (Kamil Tlaga 2, Artur Golański 7, Tomasz Płonka 58) i nadal liczą się w walce o awans do 2. ligi.
W sobotę 21 kwietnia o godz. 16 Widzew rozpocznie w Zambrowie mecz z Olimpią, a 60 minut później Lechia rozpocznie wyjazdowe starcie z zamykającym tabelę GKS Wikielec. Na własnym stadionie zagra natomiast trzeci w tabeli Sokół, który zmierzy się z czwartą Polonią Warszawa (godz. 17). Niedawny drugoligowiec po kilku zwycięstwach zaczął poważnie myśleć o włączeniu się do walki o awans, jednak te zapędy ostudził nieco Pelikan Łowicz, który wygrał w stolicy 4:2. Po trafieniach Michała Wrzesińskiego (23) i Jakuba Bistuły (30) goście prowadzili 2:0, jednak w 47. minucie gospodarze doprowadzili do remisu 2:2. Ostatnie słowo należało jednak do zespołu prowadzonego przez Marcina Płuskę. Gole Roberta Kowalczyka (56, z karnego) i Wrzesińskiego (59) dały Pelikanowi zwycięstwo i trzy punkty. Trenera łowickiej drużyny oprócz wyniku cieszyła też dobra dyspozycja fizyczna zespołu. - Mamy wąską kadrę, a na przestrzeni tygodnia rozegraliśmy trzy spotkania. Mimo to w Warszawie pod względem fizycznym wyglądaliśmy bardzo dobrze - powiedział Płuska.
Po porażce z Pelikanem Polonia pojechała do Morąga, gdzie w zaległym meczu wygrała 3:1 z Huraganem. To pokazuje, że ekipę Sokoła czeka w sobotę ciężka przeprawa. Zespół z Aleksandrowa przystąpi do niej po wyjazdowej wygranej 3:1 z MKS Ełk. W tym meczu na listę strzelców wpisali się: Sebastian Kobiera (10), Damian Bierżyński (77) i Tomasz Bogołębski (90). W dwóch wcześniejszych kolejkach Sokół zdobył tylko jeden punkt (1:2 z Widzewem, 0:0 z Pelikanem), jednak nadal nie składa broni i nadal zamierza walczyć o pełną pulę. - Ciągle jesteśmy w grze o awans. Liga jest jednak tak wyrównana, że bez odpowiedniej koncentracji i przygotowania do meczu praktycznie z każdym można stracić punkty - powiedział bramkarz Sokoła Michał Brudnicki, który piłkarską karierę zaczynał w Polonii. W meczu z macierzystym klubem Brudnicki chce przede wszystkim wygrać, a przy okazji zachować czyste konto.
Również w sobotę 21 kwietnia kolejne spotkanie rozegra otwierająca strefę spadkową Warta Sieradz, która w środę odniosła pierwsze w tym roku zwycięstwo. Do wygranej 1:0 ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki poprowadził beniaminka Dariusz Bratkowski, który w poprzednim tygodniu na stanowisku szkoleniowca zastąpił Tomasza Kmiecika. Pod wodzą nowego trenera Warta najpierw zremisowała 1:1 z Olimpią Zambrów, a w zaległym meczu 18. kolejki ograła Świt. W obu starciach gole strzelał Grzegorz Kowalski. Dzięki tym trafieniom sieradzanie zdobyli cztery punkty i nie stracili jeszcze szansy na utrzymanie. Do bezpiecznej lokaty Warta traci siedem punktów, ale ma jeszcze jeden mecz zaległy.
W sobotę Warta zagra w Morągu (godz. 16), a dzień później (godz. 11.15) w Łowiczu szósty w tabeli Pelikan podejmie ŁKS 1926 Łomża. To piętnasty zespół rozgrywek, który w tabeli plasuje się tuż nad Wartą.
Foto: tssokol.pl













