W 13. kolejce 2. ligi najtrudniejszych przeciwników będą miały zespoły z naszego województwa, które o punkty powalczą na boiskach lidera i wicelidera rozgrywek. Po dotychczasowych meczach prowadząca Warta Poznań i sklasyfikowany tuż za nią Radomiak Radom mają po 25 punktów. Cztery mniej zgromadził czwarty w tabeli Łódzki Klub Sportowy, który w sobotę o godz. 15.30 rozpocznie mecz w Radomiu. Trzydzieści minut wcześniej w stolicy Wielkopolski do walki z Wartą staną piłkarze PGE GKS. Bełchatowianie z dorobkiem 14 pkt. są na jedenastej pozycji, ale mają jeszcze do rozegrania zaległy pojedynek z zamykającą stawkę Gwardią Koszalin.
Ten mecz miał być rozegrany w poprzedniej kolejce, jednak został przełożony na 18 października. Dzięki temu podopieczni Mariusza Pawlaka mieli więcej czasu na otrząśnięcie się po serii pięciu spotkań bez zwycięstwa. Na komplet punktów bełchatowianie czekają już ponad miesiąc - od 26 sierpnia, gdy na własnym stadionie wygrali 2:0 z Rozwojem Katowice. Od tego czasu w pięciu meczach zdobyli tylko dwa oczka i doznali aż trzech porażek. To dorobek, który z pewnością nie satysfakcjonuje zespołu marzącego o powrocie na zaplecze ekstraklasy.
Przełamanie złej serii na boisku lidera będzie z pewnością zadaniem trudnym, jednak wykonalnym. W dwóch poprzednich kolejkach Warta również nie miała powodów do zadowolenia, gdyż wywalczyła w nich zaledwie jeden punkt. W poprzedni weekend poznański zespół walczył w Elblągu, gdzie przegrał 0:3 z Olimpią. Dla gości była to trzecia porażka w sezonie. Bełchatowianie mają jednak na koncie o dwie przegrane więcej. To efekt słabej gry w obronie. Ekipa z ul. Sportowej do tej pory strzeliła 19 goli i pod względem skuteczności ustępuje tylko Radomiakowi, Siarce Tarnobrzeg (po 21) i Warcie (20), ale w defensywie aż dziesięć drużyn jest skuteczniejszych od PGE GKS. W jedenastu meczach zespół Pawlaka stracił 15 bramek - ponad dwa razy więcej niż Warta (7). Jeśli jednak w ciągu dwóch tygodni bełchatowianie zdołali coś poprawić w obronie, to z Poznania nie muszą wrócić na tarczy. Warta w tym sezonie na swoim boisku traciła już punkty (1:2 z Błękitnymi Stargard Szczeciński, 1:1 z ŁKS), więc w sobotę również może to zrobić.
Po dwunastu kolejkach jedynym zespołem bez porażki u siebie jest Radomiak, który jednak w roli gospodarza też nie zdobył kompletu punktów, bo w Radomiu zremisował 1:1 z piętnastym w tabeli MKS Kluczbork. Jeszcze gorzej podopieczni Jerzego Cyraka spisali się w poprzedniej kolejce, w której przegrali 1:3 ze Zniczem w Pruszkowie. Przed własną publicznością wicelider z pewnością będzie chciał się zrehabilitować za ten występ, więc łodzianie muszą się przygotować na ciężki bój. Powinni też spróbować zaskoczyć czymś rywala, bo grę "na Radionowa" wszyscy rywale mają już rozpracowaną. - Spodziewamy się zespołu dobrze zorganizowanego w obronie i groźnego w ataku. Co prawda nie strzelają dużo goli, ale mają zawodnika, który potrafi świetnie to robić i ma na swoim koncie ponad połowę całego dorobku bramkowego drużyny - powiedział Cyrak przed meczem z ŁKS. Po tych słowach można być pewnym, że w Radomiu Ukrainiec będzie otoczony troskliwą opieką.
Radionow w tym sezonie zdobył siedem goli i z Piotrem Gielem (PGE GKS) oraz Mateuszem Żebrowskim (Legionovia) jest na drugim miejscu w klasyfikacji drugoligowych strzelców. Dwa trafienia więcej ma jednak na koncie Leandro - Brazylijski snajper Radomiaka. Były zawodnik Zawiszy Rzgów w bieżących rozgrywkach zaliczył jedenaście spotkań i tylko w dwóch nie wpisał się na listę strzelców. Myśląc o korzystnym wyniku na boisku wicelidera podopieczni Wojciecha Robaszka muszą więc zneutralizować brazylijskie żądło gospodarzy.
foto: gksbelchatow.com













