Po 12. kolejkach zespoły Warty Poznań i Radomiaka Radom miały po 25 punktów i były na czele drugoligowych rozgrywek. Z tymi drużynami w trzynastej serii spotkań rywalizowały nasze zespoły - PGE GKS i ŁKS. Bełchatowianie wywieźli bezbramkowy rezultat ze stolicy Wielkopolski, a łodzianie zremisowali 1:1 w Radomiu. Z tych wyników najbardziej zadowolona była ekipa GKS 1962 Jastrzębie, która po wyjazdowej wygranej 2:0 z szóstą w tabeli Siarką Tarnobrzeg nadal jest na trzecim miejscu, ale jej strata do czołowej dwójki zmalała do jednego punktu. Czwarty ŁKS ma trzy oczka mniej od jastrzębian, a jedenasty PGE GKS traci do łodzian siedem punktów.
W trzynastej kolejce mecz Radomiaka z ŁKS był pojedynkiem na szczycie. Lepiej rozpoczęli go goście, którzy przed przerwą byli lepszym zespołem. Przewagi nie potrafili jednak udokumentować golem, co zemściło się w drugiej odsłonie. Najbliżej szczęścia był Kamil Rozmus, jednak abiter uznał, że po jego strzale i interwencji golkipera Radomiaka piłka nie przekroczyła linii bramkowej. Po zmianie stron przyjezdni oddali inicjatywę, co skwapliwie wykorzystali gospodarze. Po zagraniu Leandro piłka odbiła się od Bartosza Widejki i po chwili zmylony rykoszetem Michał Kołba musiał wyjmować ją z siatki. W końcówce goście uratowali jednak remis, a jeden punkt zapewnił im Damian Guzik, efektownym strzałem z ok. 30 metrow. - Przyjechaliśmy tu po znacznie lepszy wynik, a remis cieszy nas tylko i wyłącznie dlatego, że musieliśmy odrabiać straty. Bardzo nerwowa końcówka zakończyła się fajną bramką Damiana Guzika. W pierwszej połowie mieliśmy nie 100, ale 200 procentową sytuację Kamila, który sam nie wie, jak z dwóch, trzech metrów nie strzelił bramki. W drugą połowę weszliśmy jednak nie tak, jak trzeba. Radomiak strzelił trochę przypadkową bramkę, która go uskrzydliła. Dobrze, że udało nam się odrobić stratę - powiedział po meczu Jacek Janowski ze sztabu szkoleniowego ŁKS.
Żadnego gola nie oglądali kibice w Poznaniu, gdzie Warta bazbramkowo zremisowała z PGE GKS. Obie drużyny miały w tym meczu swoje okazje, jednak nie grzeszyły skutecznością. Bohaterem spotkania został bramkarz gości Paweł Lenarcik, który w doliczonym czasie gry obronił rzut karny, wykonywany przez Przemysława Kitę. Sytuacja, po której sędzia podyktował jedenastkę wzbudziła w bełchatowskiej ekipie sporo kontrowersji.
- To była zaskakująca decyzja, bo według nas nie było przewinienia. Remis jest wynikiem sprawiedliwym, choć spotkanie mogło się zakończyć innym rezultatem. Zaczęliśmy mecz dobrze, stworzyliśmy sobie dwie idealne sytuacje, ale ich nie wykorzystaliśmy. W drugiej połowie też mieliśmy dwie okazje, ale były też dwie sytuacje Warty - podsumował trener PGE GKS Mariusz Pawlak.
W czternastej kolejce obie nasze drużyny zagrają na własnych stadionach. W sobotę 21 października ŁKS podejmie piątą w tabeli Garbarnię Kraków (godz. 15), a dzień później PGE GKS zagra z szesnastym w tabeli MKS Kluczbork (17). Wcześniej - w środę 18 października - na stadionie przy ul. Sportowej bełchatowian czeka jednak jeszcze zaległy mecz z Gwardią Koszalin.
Foto: lklodz.pl













