Trzecia kolejka drugiej ligi rozpoczęła się w Łodzi od pojedynku piłkarzy ŁKS z MKS Kluczbork. Dla beniaminka z al. Unii Lubelskiej 2 był to już trzeci w tym sezonie mecz na własnym stadionie. W dwóch poprzednich podopieczni Wojciecha Robaszka zdobyli cztery punkty, strzelając jedną bramkę i nie tracąc żadnej. W starciu ze spadkowiczem powiększyli swój dorobek o trzy oczka i jednego gola, po stronie strat zachowując nadal czyste konto. W łódzkiej ekipie jedynym graczem trafiającym do siatki rywali jest na razie Jewhen Radionow. Aż sześciu takich piłkarzy ma natomiast w kadrze PGE GKS. Bełchatowianie w trzech meczach strzelili już osiem bramek. Połowę tego dorobku zespół prowadzony przez Mariusza Pawlaka zgromadził w niedzielę, wygrywając 4:1 ze Stalą w Stalowej Woli.
Na piątkowy mecz do Łodzi z drużyną z Kluczborka na al. Unii przyjechał m.in. Paweł Baraniak, który w poprzednim sezonie zdobył dla Zawiszy Pajęczno 30 goli i został królem strzelców łódzkiej grupy IV ligi. Za ten wyczyn przed pojedynkiem z ŁKS 24-letni napastnik otrzymał nagrodę od prezesa ŁZPN Adama Kaźmierczaka.
Latem były już snajper Zawiszy przeniósł się dwie klasy wyżej, gdzie na zdobycie pierwszego gola potrzebował zaledwie dziesięciu minut. Po jego trafieniu MKS w inauguracyjnej kolejce objął prowadzenie w wyjazdowym meczu z GKS 1962 Jastrzębie. Ten pojedynek goście przegrali jednak 1:5. W drugiej kolejce Baraniak gola nie strzelił i nie zrobił tego również w Łodzi, co jednak nie zmartwiło kibiców ŁKS. Dla nich ważne było to, że w drugim meczu z rzędu do siatki trafił Żenia Radionow, zapewniając beniaminkowi kolejne trzy punkty.
Po trzech meczach łodzianie mają ich na koncie siedem - tyle samo, co trzeci w tabeli zespół z Jastrzębia i o dwa mniej od drugiej Warty i trzeciego Radomiaka. Zespół z al. Unii jako jedyny w 2. lidze nie stracił jeszcze gola. Zadowolenia z tego faktu nie ukrywa środkowy obrońca ŁKS Kamil Juraszek. - W drugiej lidze grają lepsze zespoły niż w trzeciej, więc pracy w obronie jest znacznie więcej. W każdym z dotychczasowych spotkań nasi rywale mieli swoje sytuacje, jednak udało nam się zachować czyste konto. Jestem obrońcą, więc bardzo mnie to cieszy. W grze defensywnej dobrze się rozumiemy i asekurujemy, wynikiem czego są trzy mecze na zero z tyłu. Cały czas jednak uczymy się tej ligi i myślę, że z każdą kolejką będziemy grać coraz lepiej. Także w ataku - powiedział Juraszek.
Łodzianie imponują szczelną obroną, bełchatowianie skutecznym atakiem. W trzech meczach PGE GKS zdobył osiem goli. Więcej nie strzeliła żadna drużyna, a tyle samo trafień zaliczyli zawodnicy Radomiaka i Warty. W niedzielę podopieczni Pawlaka na wyjeździe zaaplikowali cztery bramki Stali. Do przerwy na listę strzelców wpisywali się Emile Thiakane (24) i Piotr Giel (31), a po zmianie stron Michał Bierzało (60) i Dawid Flaszka (72). Dla tego ostatniego był to już trzeci gol w tym sezonie. Gospodarze honorowe trafienie z rzutu karnego zaliczyli w 68. minucie.
- Pamiętamy pierwszą kolejkę i nasz przegrany mecz wyjazdowy (1:2 z Błękitnymi Stargard Szczeciński - przyp. red), po którym byliśmy w zupełnie innych humorach. W dwóch kolejnych spotkaniach nasza postawa była już inna. Zdobyliśmy punkty i wierzę w to, że będziemy to utrzymywać. Dziś chciałbym pochwalić swoich zawodników za dobrze wykonaną pracę. Tym meczem żyli wszyscy piłkarze, również rezerwowi. Byliśmy zespołem. Od początku byliśmy też pewni siebie i swoich działań. Szybko strzeliliśmy dwie bramki i dzięki temu ten pojedynek bardzo dobrze nam się ułożył. Zdobyliśmy ważne punkty, ale ta liga dopiero się zaczyna - podsumował Pawlak.
Po wygranej w Stalowej Woli PGE GKS ma sześć punktów i zajmuje piąte miejsce w tabeli.
W następnej kolejce nasze zespoły wybiegną na boisko 19 sierpnia. Tego dnia w Wejherowie o godz. 16 ŁKS rozpocznie pojedynek z Gryfem, a 180 minut później w Bełchatowie gospodarze przystąpią do potyczki z Siarką Tarnobrzeg.
Foto: lkslodz.pl













