Po trzech drugoligowych kolejkach piłkarze Łódzkiego Klubu Sportowego zajmowali czwarte miejsce w tabeli, a tuż za nimi była ekipa PGE GKS Bełchatów. Po czwartej serii spotkań zespoły z naszego regionu zamieniły się miejscami - bełchatowianie byli na czwartej pozycji, ŁKS na piątej. W środę nastąpiła ponowna roszada i sytuacja wróciła do stanu, jaki był po trzech kolejkach. Doszło do tego po zwycięstwie łodzian 2:1 nad Błękitnymi Stargard i porażce 0:2 PGE GKS w Jastrzębiu. Dla podopiecznych Mariusza Pawlaka była to już druga przegrana w bieżących rozgrywkach. Prowadzony przez Wojciecha Robaszka ŁKS znajduje się natomiast w grupie czterech drużyn, które w tym sezonie nie schodziły jeszcze z boiska pokonane.
Bez porażki pozostają również Warta Poznań i Radomiak Radom, które do tej pory nie straciły żadnego punktu. Dwa punkty mniej od tych drużyn zgromadził GKS 1962 - środowy pogromca bełchatowian. Przed piątą kolejką w gronie niepokonanych zespołów znajdowali się również Błękitni, którzy na inaugurację rozgrywek wygrali 2:1 z PGE GKS. W środę przyjechali na al. Unii, gdzie w tym sezonie gospodarze w trzech meczach zdobyli siedem punktów i nie stracili żadnego gola. Tę ostatnią serię Błękitni przerwali w 80. minucie meczu, gdy Mateusz Węsierski wykorzystał błąd środkowych obrońców ŁKS i obok wybiegającego z bramki Michała Kołby posłał piłkę do siatki. Ten gol dał gościom wyrównanie. Dziewięć minut wcześniej Jewhen Radionow z rzutu karnego sfinalizował akcję Jakuba Kostyrki. Po zagraniu bocznego pomocnika jeden z obrońców gości w polu karnym zagrał piłkę ręką, a chwilę później ukraiński napastnik w czwartym meczu z rzędu wpisał się na listę strzelców.
Do 84. minuty spotkania z Błękitnymi Radionow był jedynym graczem, który w tym sezonie strzelał bramki dla ŁKS. Później dołączył do niego Patryk Bryła. Ofensywny pomocnik w 76. minucie zastąpił Krystiana Pieczarę, a w 85. rozstrzygnął losy spotkania. Po rzucie rożnym i interwencji bramkarza gości piłka spadła pod nogi Bryły, który silnym strzałem ustalił wynik meczu.
- Mieliśmy plan na to spotkanie i w stu procentach go wykonaliśmy. Wygraliśmy po ciężkim meczu. Po bramce Żeni staraliśmy się kontrolować grę, jednak poszła długa piłka i straciliśmy prowadzenie. Do końca wierzyliśmy jednak w to, że uda nam się wygrać. Tak też się stało, z czego bardzo się cieszymy. Myślami jesteśmy już jednak przy sobotnim spotkaniu ze Stalą. Ze Stalowej Woli chcemy przywieźć trzy punkty - powiedział bohater meczu z Błękitnymi.
Komplet punktów na wyjeździe chcieli też zdobyć piłkarze PGE GKS, którzy po trzech efektownych zwycięstwach pojechali do Jastrzębia na mecz z GKS 1962. Starcie z beniaminkiem 2. ligi zakończyło się jednak niepowodzeniem. Gospodarze od początku ruszyli do zdecydowanych ataków, a gości od straty gola ratowały dobre interwencje Arkadiusza Moczadły i... poprzeczka. Tuż przed przerwą limit szczęścia się jednak wyczerpał. W 45. minucie Farid Ali z bliska posłał piłkę do siatki i zespoły schodziły do szatni przy prowadzeniu jastrzębian.
Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Gospodarze nadal byli w ofensywie i pięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry podwyższyli prowadzenie. Tym razem gol padł po uderzeniu zza pola karnego, a jego autorem był Kamil Jadach. Chwilę później - po drugiej żółtej i w konsekwencji czerwonej kartce - boisko musiał opuścić Marcin Garuch. Zejście kapitana w symboliczny sposób przypieczętowało los PGE GKS.
- W każdej fazie tego meczu byliśmy zespołem zdecydowanie słabszym. Wiem, że moi zawodnicy też są ludźmi i może im się zdarzyc słabszy dzień, jednak dzisiaj taka niemoc padła na 90 procent drużyny. Z taką dyspozycją bardzo ciężko było grać. Trzeba było liczyć bardziej na szczęście, niż na wypracowane przez nas sytuacje. Po tym spotkaniu mamy wiele do przemyślenia, ale wierzę, że ten najsłabszy mecz w rundzie jest już za nami. Mam nadzieję, że zrewanżujemy się w Bełchatowie - powiedział po meczu trener Pawlak.
W sobotę 26 sierpnia jego podopieczni przed własną publicznością zmierzą się z Rozwojem Katowice. Spotkanie rozpocznie się o godz. 18. Sto osiemdziesiąt minut wcześniej w Stalowej Woli do gry przystąpią piłkarze Stali i ŁKS. Rywale naszych zespołów zgromadzili do tej pory po 5 punktów.
Foto: lkslodz.pl













